Skip to content

Gursztym "sie obudził"

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Jest moim błędem, że tak późno zauważyłem zło wynikające z rewidowania narodowej historii. W rewizji nie było nic złego w czasie, gdy była to debata o błędach i zaniechaniach polskiej przeszłości. Gdy toczyła się z poszanowaniem reguł, które na uczestników sporu nakładała historia - a jest to według mnie nauka niemalże ścisła. Gdy nie było w niej publicystycznego besserwisserstwa kieszonkowych Napoleonów, którzy co wieczór wygrywają Kampanię Wrześniową, albo ogrywają w negocjacjach Hitlera (nie to co ten nieudacznik Beck).Zabawa w wygrywanie II wojny światowej śmieszyła mnie lub drażniła, gdy zauważałem ignorancję lub zwykłą głupotę uczestników. Ale z czymś takim da się żyć, dopóki nie jest to szersze zjawisko społeczne. W pewnym momencie rewizjonizm wpisał się w cechę naszych czasów – upadek kultury humanistycznej, pogardę wobec nauki, wreszcie w to, że połowa Polaków w ogóle nie czyta książek, ale nie przeszkadza im to w głoszeniu autorytarnych sądów. Sam dla siebie nazwałem to recydywą czasów saskich. Będę upierał się, że widać analogie, czego przykładem jest choćby popularność XXI-wiecznych odpowiedników „Akademii wszelkiej sciencyi pełnych”. /.../
Ukraina - Majdan i wojna tamże - stała się katalizatorem, w którym rewizjonizm przeszedł w fazę czysto polityczną. To przyspieszenie pozwala sobie wyobrazić, jakby wyglądała partia, dla której inspiracją jest rewizjonizm historyczny. Nawet łatwo sobie wyobrazić tych, którzy by pierwsi do niej przybieżeli. Byłaby to partia różnych Radków, Romków, Misiów i Kaziów. Żadnych młodych idealistów z Ruchu Narodowego, czy starszych ideologów rozpisujących się o zaletach real-polityki. Romki-Misie-Kazie ograliby ich w try miga, bo znają się na robieniu polityki, a fantasmagorie potrzebne im są tylko jako ściema dla naiwnych wyborców. Byłaby to partia, która co dzień ogłuszałaby nas frazesem o ojczyźnie, głośno, acz bez większych rezultatów, walczyłaby z Litwinami gnębiącymi Polaków Wileńszczyzny, czasem huknęłaby na banderowców spode Lwowa, tak mocno, że aż „Russia Today” zrobiłaby o tym reportaż. A z Rosją by dealowała, z Niemcami też dealowała. W ogóle dużo by dealowała, bo gdzież najlepiej robi się deale, jak nie tam, gdzie głośno krzyczy się o interesie narodowym. Który, jak wiadomo, nie kłóci się z osobistym.
/.../
Dłużej można wymieniać sprzeczności, które muszą pokonać rewizjoniści-realiści. Jak połączyć cześć dla margrabiego Wielopolskiego z potępieniem Wojciecha Jaruzelskiego? Pytani twierdzą, że to nieporównywalne. Ale przecież są już realiści – np. autorzy tygodnika „Przegląd” – którzy doszli do przekonania, że nie należy przeciwstawiać sobie obu „wielkich Polaków”. Powstanie Styczniowe było poprzedzone wielkim ruchem społeczno-politycznym, który cywilnymi metodami walczył o swobody narodowe i obywatelskie. Trwało to kilka lat, zanim carat i jego polscy poplecznicy polityką knuta i strzelania do bezbronnych demonstracji zradykalizowali ten ruch. Skoro ktoś chwali Wielopolskiego to powinien potępić „Solidarność”, też robotników Poznania, Wybrzeża, Radomia, za to, że „nierozumnie” wychodzili na ulice. Bo przecież nie mieli szans na zwycięstwo. Większość rewizjonistów-realistów jeszcze nie dorosła do tego etapu, ale są już tacy – jak np. pp. Łagowski i Mażewski – którzy przeszli przez etap zmagania się z tą sprzecznością. Albo dlaczego Żołnierze Wyklęci są przykładem realistycznej postawy, a Powstanie Warszawskie nie? Kto miał większe szanse na wygraną: Bór-Komorowski vs. Rohr, czy „Laluś” vs. Chruszczow? Przy czym ja – nie będąc rewizjonistą-realistą – nie nazwę nigdy bohaterskiego, zaszczutego sierżanta Franczaka nieodpowiedzialnym szaleńcem. Jak zachwalać nieudane próby kolaboracji z III Rzeszą, a potępiać „udaną” kolaborację z komunistami? Przecież jedni i drudzy uczestnicy owych działań zapewniali, że chodzi im o ratowanie narodowej substancji. Frazes o tym, że nazizm zabijał „tylko” ciało, a komunizm „aż” duszę, jest zbyt trudny do racjonalnego zweryfikowania. Zresztą może kiedyś dojdziemy do etapu, że jedno i drugiego ratowanie substancji zostanie zrównane. Zawsze można napisać coś dobrego o realizmie Bolesława Piaseckiego czy Macieja Giertycha. /.../
Co pan tam jeszcze robisz zatem miedzy nimi?  Pytanie kieruje takze do Bronislawa Wildsteina.
http://gursztyn.dorzeczy.pl/id,4352/Dlaczego-zwalczam-i-bede-zwalczal-rewizjonistow-polskiej-historii.html
The author has edited this post (w 29.09.2014)

Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika

Komentarz

  • meo.lassie
    Musi koleś czytać Ex Cathedrę.
    https://ec.mixxt.pl/networks/forum/thread.357738
    Zwrot "kieszonkowy Napoleon" też na to może wskazywać
    ;)
  • To chyba normalne, ze kazdy nowoczesny i swiadomy Polak czyta nasze forum ?!
    :)

    Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
  • I opinia kolegi:

    "Krytyka polskiego insurekcjonizmu ma sens. Odpowiedzialność jest zawsze istotnym kryterium. Nawet pochwalając ambicje można oczekiwać że będą one realizowane w granicach rozsądnego ryzyka, a nie sprowadzały na Polskę nieszczęść gorszych od tych którym miały zapobiegać. Cały czas mówię tu rzecz jasna o krytyce "miłującej" - podzielającej podstawowe postulaty a dyskutującej jedynie o środkach. Obok tego jest oczywiście także krytyka te podstawowe postulaty kwestionująca - uważająca że ambicja emancypacji Polski sama w sobie jest samobójczym szaleństwem, niezależnie od jakiejkolwiek sekwencji gambitów i koniunktur.

    Do czego zatem sprowadza się krytyka decyzji o Powstaniu? Jedni skrytykują sam polityczny plan demonstracji polskiej sprawczości wobec ustalonego już sprzedania Polski Sowietom przez zachodnich Aliantów, oraz przeszacowany optymizm na poziomie operacyjnym, zaopatrzeniowym, etc. Inni skrytykują brak politycznej wyobraźni, i to u ludzi którzy jako zawodowi polscy oficerowie powinni naturę Rosji znać na wylot, zwłaszcza po Katyniu. Skrytykują mianowicie że nie przewidziano iż sowieckie ulotki wzywające do powstania są jedynie demoniczną prowokacją.

    Zarzuca się polskim decydentom że nie przewidzieli iż wbrew dynamice ofensywy Rosjanie staną na Wiśle na długie miesiące patrząc spokojnie jak Niemcy za nich rozwiążą problem polskich elit, polskiej młodzieży niepodległościowej, polskiej tożsamości, polskiej ambicji. Że nie przewidzieli iż Niemcy, wbrew ekonomii odwrotu, będą zużywać amunicję, dynamit, paliwo, etc., których tak im potem zabraknie w Berlinie, na inwestycję w powojenną przyszłość w postaci eliminacji polskiej warstwy przywódczej, polskich ambicji etc.

    Słowem - zarzuca się polskim decydentom że w kalkulowaniu decyzji odrzucili, jako zbyt spiskowe by mogło być prawdziwe, następujące zdanie: Niemcy i Rosjanie, nawet będąc w śmiertelnym zwarciu, potrafią na poziomie operacyjnym współpracować okresowo przeciwko Polsce. A zatem - potępia się ich za niedopuszczenie tezy za której głoszenie dziś to samo środowisko które potępia Powstanie jest gotowe głoszące tę tezę osoby uważać za spiskowych szurów."

  • Co roku to samo. Ziemniakiewicz też stracił okazję do milczenia.

  • Kontrowersje.org

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.