@trep powiedział(a):
Kolejnym przystankiem naszych wakacji miało być muzeum drugiej wojny światowej w Gdańsku. Decyzję o jego budowie podjął donald tusk.
Dziennik Gazeta Prawna w 2011 pisał:
Jak napisano w komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów, budowa muzeum jest realizacją zapowiedzi premiera Donalda Tuska, który w grudniu 2007 r. mówił o konieczności powołania instytucji ukazującej II wojnę światową ze wspólnej perspektywy: polskiej i europejskiej.
Wszyscy wiemy, kto w europie odpowiada za stronę europejską. Budowa miała trwać 3 lata, do 2014 roku. Na miejsce budowy wybrano bardzo drogie tereny, "niestety" były one bagniste. Choć obok były o wiele tańsze i z lepszymi warunkami geotechnicznymi. Bliska rodzina mojego gdańskiego przyjaciela K. brała czynny udział w części technicznej przedsięwzięcia.
No cóż, budowa miała być robiona w stylu peowskim, czyli koszty miały rosnąć i rosnąć, żeby swoi mogli zarobić, a muzeum nigdy nie powstać. Superekspres pisze, że to najdroższe muzeum w historii Polski i że kosztowało pół dużej bani.
No, pech chciał, że wybory wygrały PiS i dokończyły budowę. Otwarcie miało miejsce w 2k17.
Nie wiem, i nie chce mi się sprawdzać, czy władze muzeum były jeszcze z nadania ZiS a PiS je zaakceptowały czy może wspaniały wicepremier Gliński takich wybrał, doś powiedzieć, że faktycznie sprawy były przedstawiane z "europejskiego" punktu widzenia. Jeśli wejdziemy na stronkę muzeum i zobaczymy krótki opis:
To ujrzymy, że słowo "niemcy" jest użyte tylko w kontekście przesiedleń.
Powołany przez PiS nowy dyrektor, niejaki Nawrocki (z IPN), podobno bardzo fajna postać, próbował coś zmieniać. Dodał informację o świętym Maksymilianie, o Rotmistrzu, Powstańcach Warszawskich i (wtedy jeszcze nie) błogosławionej Rodzinie Ulmów. I wtedy poprzedni włodarze zażądali usunięcia nowych materiałów. Powołując się na "prawo autorskie" podali sprawę do sądu.
Powiem wam, że forum pełne jest świadectw niegodziwości tych ludzi, powinienem być uodporniony, ale co jakiś czas dowiaduję się o czymś, co powoduje moje wewnętrzne wzburzenie.
W końcu muzeum nie odwiedziliśmy.
Przywołuję wpis sprzed roku. Bardzo fajna postać została prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej.
--
A w tym roku kontynuowaliśmy zwiedzanie ziemi pukiej.
Najsampierw odwiedziliśmy grotę w Mechowie. Grota nie jest duża. Trzeba się mocno schylać, żeby ją przejść, a że kości już nie te, weszliśmy kawałek od przodu i kawałek od tyłu i tyle. Listę atrakcji sprawdzaliśmy w internetach i tam pisano, że to stalagnaty. Oczywiście nie są to żadne stalagnaty tylko pewnie jakieś ostańce piaskowca.
Atrakcja taka se, ale dzieciorom może się podobać. Wejście 5 złoty. We środku widać skrzydło i coś co przypomina misia, stąd przed atrakcją stoją rzeźby niedźwiadków. Na przeciwko stoi barobus ze słodyczamy i z fastfudem.
Dla mnie to wszystko za trudne. Pamiętam, że są tam takie słowa jak małżowina, hełm i erekcja.
Przewodnika nie mieliśmy, więc wrzucę tylko garść zdjęć. W kościele nie było nikogo a był otwarty na przestrzał. Tak jak i wiele innych kościołów wiejskich. Zważywszy na wysoką wartość artefaktów trochę to jednak lekkomyślne. Z drugiej strony...
Z Mechowa tylko rzut beretem do Starzyna, gdzie stoi kościół pw. św. Michała Archanioła. Jest to jedna z najstarszych parafii w rejonie, z 1220 roku a obecna świątynia została wybudowana w połowie XVII wieku.
W środku znajduje się malowidło z Sądem Ostatecznym. Niestety malunek nie jest zbyt dokładny, przez co ciężko się połapać co i jak. Van der Weyden to to nie jest.
Pod dużymi obrazami bocznych ołtarzów znajdują się małe, horyzontalne. Zwiastowanie i Ostatnia Wieczerza - Apostołowie w pozycji leżącej; Pan Jezus karmi Judasza kawałkiem zanurzonego w oliwie chleba.
Stamtąd udaliśmy się do osady łowców fok - sprzed 3 czy 4 tysięcy lat, A może 3-4 BC? Wszystko jedno. Zaparkowaliśmy, wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy podziwiać tablicę z lekramą Wujni, gdy z pobudynku z muru pruskiego wyszła jakaś pani i powiedziała, że tu nie wolno parkować. Przestawiłem się 10 m dalej i zaczęliśmy podziwiać "eksponaty". Były to "rekonstrukcje". Rekonstrukcja dłubanki:
Karteczki żeby nie wchodzić były prawie wszędzie. Najbardziej podobała nam się rekonstrukcja fundamentu w osadzie rybackiej sprzed 4k lat. Fundament był zrobiony z cegieł i ich resztek.
Prace archeologiczne wyszedł nadzorować jakiś siwy pan. Gdy spostrzegł niebezpieczeństwo, że być może będziemy chcieli wejść do środka do muzeum, czym prędzej poinformował nas, że minęliśmy 2 zakazy, że psiarnia jedzie już po nasz na sygnale i że grozi nam 10 punktów, więc lepiej, żebyśmy czym prędzej uciekli (tak było).
Niestety, rosnące wokół drzewa (pewnie nie wolno ich skrócić / wyciąć, gdyż to rezerwat) skutecznie zasłaniały cały widok z wyjątkiem wąskiego wycinka w kerunku zatoki i miasta Puk.
Kto nie musi, niech ostatnich dwóch miejsc nie odwiedza.
To jest nasze, rodzino-narodowe globtrotterstwo i to nie jest nasze ostatnie słowo. Będą kolejne przystanki. Jedne ku zachęcie inne ku przestrodze. Możecie być wdzięczni, że my już tam czas straciliśmy a wy nie musicie.
Kolejny dzień to była wycieczka do Gniewa. Rok temu też byliśmy, jednak bez przewodnika. To nie to samo. Ponieważ nasza przewodniczka (na oko 100-letnia) z Pelplina jest gniewianką, poprosiliśmy ją o oprowadzenie. Nie miała jednak czasu ale poleciła nam swoją koleżankę, jeszcze starszą. Chętnie skorzystaliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni.
Przez całą wycieczkę niemal każdy, kto nas mijał, kłaniał się jej.
-- Pani chyba zna wszystkich w Gniewie?
-- Tak, ja tu jestem najstarsza po Krzyżakach.
Znała wszystkich żyjących i martwych z kilku pokoleń. Znała wszystkie pobudynki i ich historie.
Na zdjęciu ulica, która kiedyś w całości należała do Grenladczyków.
Wszystkich historii oczywiście nie opowiem - nie mam takiej pamięci.
Spotkaliśmy się przy zamku, ale samego zamku nie zwiedziliśmy. Pani była obrażona na właścicieli.
-- U mnie honor ważniejszy od pieniędzy - ponoć kiedyś przy zwiedzaniu coś jej tam niewłaściwego powiedzieli. My oczywiście nie dociekaliśmy.
Jeśli wejdziemy na stronę zamku na łajzie, to możemy przeczytać:
W 2010 właścicielem zamku została firma Polmlek. Obecnie na zamku odbywają się turnieje rycerskie, pokazy kowalstwa artystycznego, kolonie tematyczne[5] i inne imprezy[3]. Liczne komnaty zostały zaadaptowane na apartamenty hotelowe[6]. W 2013 tuż przy zamku w stronę Wisły powstało śmigłowcowe lądowisko Zamek Gniew.
Zamek trafił więc w prywatne ręce. Jak powiedziała pani Krysia - poprzednia władza oddała im zamek z przyległościami za darmo.
-- Ja cię nie mogę - pomyślałem, gdyż już na początku spotkała nasz taka konfuzja. Ale zaraz żem pomyślał, że być może warto sprecyzować:
-- Ale poprzednia krajowa czy lokalna?
-- Lokalna.
-- A kto wtedy rządził?
-- Złodzieje z PO. Wszystko rozkradli i rozdali za łapówki.
-- A teraz kto rządzi?
-- Teraz mamy burmistrza z PiS. Wspaniały gospodarz, bardzo dba o miasto.
Dopóki ci wszyscy komentatorzy polityczni, te wszystkie Stanoskie i im podobne, nie zrozumieją czym w istocie jest ZiS, nie warto słuchać ani jednego ich słowa.
Sprawy oczywiste dla 120-letniej pani Krysi z Gniewa są dla nich wielką tajemnicą.
Rok temu wklejałem zdjęcia ruiny neogotyckiego pobudynku miejscowego sądu. Tam mieszkali pracownicy sądu a gdy sąd przenieśli do innego miasta, mieszkańców przeniesiono do mieszkań komunalnych. Pobudynek ZiS oddał w prywatne ręce a ten nic z nim nie robi. Może czeka aż się zawali.
Na rynku stoi pobudynek ratusza. W lewym oknie na piętrze urzędował ruski a w prawym sekretarz. Tuż przed tymi oknami stał "kościół" protestancki i zasłaniał widok (na zdjęciu widać obrys tej świątyni, fundamenty kamienne, czerwone, wplecione w kostkę granitową).
Sekretarz dogadał się z sojuszniczą armią. Któregoś dnia coś wybuchło a świątynia się zawaliła.
Wracając z Łagiewnik zahaczylismy o Czerną - klasztor karmelicki, dużo zdjęć nie mam a w sieci i tak są lepsze. Mocno związany ze św Rafałem Kalinowskim.
Oprowadzał nas braciszek ale chyba czasu nie miał i mocno nam wszystko skrócił więc mało co się dowiedzieliśmy oprócz tego co w sieci wisi.
Z ciekawostek to np mocno się zdziwiła córka i syn3 jak zobaczyli że brat wyciągnął spod habitu telefon komórkowy .....
Komentarz
Przywołuję wpis sprzed roku. Bardzo fajna postać została prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej.
--
A w tym roku kontynuowaliśmy zwiedzanie ziemi pukiej.
Najsampierw odwiedziliśmy grotę w Mechowie. Grota nie jest duża. Trzeba się mocno schylać, żeby ją przejść, a że kości już nie te, weszliśmy kawałek od przodu i kawałek od tyłu i tyle. Listę atrakcji sprawdzaliśmy w internetach i tam pisano, że to stalagnaty. Oczywiście nie są to żadne stalagnaty tylko pewnie jakieś ostańce piaskowca.
Atrakcja taka se, ale dzieciorom może się podobać. Wejście 5 złoty. We środku widać skrzydło i coś co przypomina misia, stąd przed atrakcją stoją rzeźby niedźwiadków. Na przeciwko stoi barobus ze słodyczamy i z fastfudem.
Skrzydło Nike z Samotraki:
Miś:
Tuż obok znajduje się kościół parafialny pod wezwaniem śś. Jakuba i Mikołaja.
O architekturze możecie przeczytać tutaj:
https://mechowo.pl/historia-parafii/
Dla mnie to wszystko za trudne. Pamiętam, że są tam takie słowa jak małżowina, hełm i erekcja.
Przewodnika nie mieliśmy, więc wrzucę tylko garść zdjęć. W kościele nie było nikogo a był otwarty na przestrzał. Tak jak i wiele innych kościołów wiejskich. Zważywszy na wysoką wartość artefaktów trochę to jednak lekkomyślne. Z drugiej strony...
Świątynia jest bardzo piękna.
Kościół (nie jest to mur pruski):

Tablica:

Kruchta:


Świątynia rogami jelenimi stoi:
Ma piękne ołtarze:
Ołtarz główny jest z połowy XVII wieku. Zwróćcież uwagę na ambonkę, ołtarz, podstawkę pod mszał.
Tabliczki były niewypełnione.
Obok kościoła stoją dwa drzewa - pomniki przyrody. Jeden to lipa a drugiego nie rozpoznaliśmy. Co to za gatunek?
Wygląda mi na jesion.
A jeleń ma poroże
rogi ma .... no właśnie 
Przychodzi hipochondryk do lekarza...
Z Mechowa tylko rzut beretem do Starzyna, gdzie stoi kościół pw. św. Michała Archanioła. Jest to jedna z najstarszych parafii w rejonie, z 1220 roku a obecna świątynia została wybudowana w połowie XVII wieku.
W środku znajduje się malowidło z Sądem Ostatecznym. Niestety malunek nie jest zbyt dokładny, przez co ciężko się połapać co i jak. Van der Weyden to to nie jest.
Piękna chrzcielnica:
Boczne ołtarze:
Pod dużymi obrazami bocznych ołtarzów znajdują się małe, horyzontalne. Zwiastowanie i Ostatnia Wieczerza - Apostołowie w pozycji leżącej; Pan Jezus karmi Judasza kawałkiem zanurzonego w oliwie chleba.
Kościółek nie jest tak uroczy, jak ten poprzedni, ale warty obejrzenia, jeśli ktoś będzie w okolicy.
Stamtąd udaliśmy się do osady łowców fok - sprzed 3 czy 4 tysięcy lat, A może 3-4 BC? Wszystko jedno. Zaparkowaliśmy, wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy podziwiać tablicę z lekramą Wujni, gdy z pobudynku z muru pruskiego wyszła jakaś pani i powiedziała, że tu nie wolno parkować. Przestawiłem się 10 m dalej i zaczęliśmy podziwiać "eksponaty". Były to "rekonstrukcje". Rekonstrukcja dłubanki:

Rekonstrukcja pieca do wypalania gliny:

Rekonstrukcja ogniska:

Też mam na działce taką rekonstrukcję:

Za pobudynkiem trwały prace archeologiczne:
Chcieliśmy wejść na stanowisko widokowe,
ale w ostatniej chwili powstrzymała nasz od tego kartka:
Karteczki żeby nie wchodzić były prawie wszędzie. Najbardziej podobała nam się rekonstrukcja fundamentu w osadzie rybackiej sprzed 4k lat. Fundament był zrobiony z cegieł i ich resztek.
Prace archeologiczne wyszedł nadzorować jakiś siwy pan. Gdy spostrzegł niebezpieczeństwo, że być może będziemy chcieli wejść do środka do muzeum, czym prędzej poinformował nas, że minęliśmy 2 zakazy, że psiarnia jedzie już po nasz na sygnale i że grozi nam 10 punktów, więc lepiej, żebyśmy czym prędzej uciekli (tak było).
Udaliśmy się więc do rezerwatu przyrody Beka.
W rezerwacie tym na lewo płaski teren:
za to na prawo płaski teren:
Więc jeśli ktoś nie jest biologiem lub ornitologiem, to raczej nic ciekawego tam nie znajdzie.
Wdrapaliśmy się na wieżę widokową:
Niestety, rosnące wokół drzewa (pewnie nie wolno ich skrócić / wyciąć, gdyż to rezerwat) skutecznie zasłaniały cały widok z wyjątkiem wąskiego wycinka w kerunku zatoki i miasta Puk.
Kto nie musi, niech ostatnich dwóch miejsc nie odwiedza.
Kurde, ale ci łowcy fok zdrowo dali. Dzisiej już prawie wogle fok nié ma, panie kochanku!
Te niewybite są na Helu. Jestto jedna z atrakcji turystycznych - nie polecam, prawdę mówiący, chyba że niemowlętą.
Wsyskie tsy!
ta rekonstrukcja dłubanki to się u mnie za szczenięcych lat nazywała koryto
a ta cała leracja to nie jakaś "Beka" z globetroterów tutejszej społeczności?
hę?
To jest nasze, rodzino-narodowe globtrotterstwo i to nie jest nasze ostatnie słowo. Będą kolejne przystanki. Jedne ku zachęcie inne ku przestrodze. Możecie być wdzięczni, że my już tam czas straciliśmy a wy nie musicie.
Kolejny dzień to była wycieczka do Gniewa. Rok temu też byliśmy, jednak bez przewodnika. To nie to samo. Ponieważ nasza przewodniczka (na oko 100-letnia) z Pelplina jest gniewianką, poprosiliśmy ją o oprowadzenie. Nie miała jednak czasu ale poleciła nam swoją koleżankę, jeszcze starszą. Chętnie skorzystaliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni.
Przez całą wycieczkę niemal każdy, kto nas mijał, kłaniał się jej.
-- Pani chyba zna wszystkich w Gniewie?
-- Tak, ja tu jestem najstarsza po Krzyżakach.
Znała wszystkich żyjących i martwych z kilku pokoleń. Znała wszystkie pobudynki i ich historie.
Na zdjęciu ulica, która kiedyś w całości należała do Grenladczyków.
Wszystkich historii oczywiście nie opowiem - nie mam takiej pamięci.
Spotkaliśmy się przy zamku, ale samego zamku nie zwiedziliśmy. Pani była obrażona na właścicieli.
-- U mnie honor ważniejszy od pieniędzy - ponoć kiedyś przy zwiedzaniu coś jej tam niewłaściwego powiedzieli. My oczywiście nie dociekaliśmy.
Jeśli wejdziemy na stronę zamku na łajzie, to możemy przeczytać:
Zamek trafił więc w prywatne ręce. Jak powiedziała pani Krysia - poprzednia władza oddała im zamek z przyległościami za darmo.
-- Ja cię nie mogę - pomyślałem, gdyż już na początku spotkała nasz taka konfuzja. Ale zaraz żem pomyślał, że być może warto sprecyzować:
-- Ale poprzednia krajowa czy lokalna?
-- Lokalna.
-- A kto wtedy rządził?
-- Złodzieje z PO. Wszystko rozkradli i rozdali za łapówki.
-- A teraz kto rządzi?
-- Teraz mamy burmistrza z PiS. Wspaniały gospodarz, bardzo dba o miasto.
Dopóki ci wszyscy komentatorzy polityczni, te wszystkie Stanoskie i im podobne, nie zrozumieją czym w istocie jest ZiS, nie warto słuchać ani jednego ich słowa.
Sprawy oczywiste dla 120-letniej pani Krysi z Gniewa są dla nich wielką tajemnicą.
Rok temu wklejałem zdjęcia ruiny neogotyckiego pobudynku miejscowego sądu. Tam mieszkali pracownicy sądu a gdy sąd przenieśli do innego miasta, mieszkańców przeniesiono do mieszkań komunalnych. Pobudynek ZiS oddał w prywatne ręce a ten nic z nim nie robi. Może czeka aż się zawali.
Na rynku stoi pobudynek ratusza. W lewym oknie na piętrze urzędował ruski a w prawym sekretarz. Tuż przed tymi oknami stał "kościół" protestancki i zasłaniał widok (na zdjęciu widać obrys tej świątyni, fundamenty kamienne, czerwone, wplecione w kostkę granitową).
Sekretarz dogadał się z sojuszniczą armią. Któregoś dnia coś wybuchło a świątynia się zawaliła.
Wracając z Łagiewnik zahaczylismy o Czerną - klasztor karmelicki, dużo zdjęć nie mam a w sieci i tak są lepsze. Mocno związany ze św Rafałem Kalinowskim.
Oprowadzał nas braciszek ale chyba czasu nie miał i mocno nam wszystko skrócił więc mało co się dowiedzieliśmy oprócz tego co w sieci wisi.
Z ciekawostek to np mocno się zdziwiła córka i syn3 jak zobaczyli że brat wyciągnął spod habitu telefon komórkowy .....
W podziemiach całkiem okazałe zbiory