PILNE! W 1882 Ferdinand Lindemann dowiódł, że liczba π nie jest algebraiczna, czyli jest przestępna, i tym samym udowodnił, że kwadratura koła nie jest możliwa.
Nasz kolega gościł u nasz z rodziną parę dni, poszet na Mszę i tak pisze:
Była też siostra (Albertynka) z Boliwii która po Mszy opowiadała o swojej pracy w Am.Płd.
Głównym celem była walka z aborcją - młode dziewczyny pozostawione same sobie.
Tak się składa że kilka lat temu była akcja "Zaadoptuj misjonarza na post" - wylosowałem siostrę Jadwigę Lendzion która posługuje właśnie w Boliwii.
No i jakież było moje zdziwienie gdy siostra prelegentka powiedziała mi że zna ową Jadwigę. Poprosiłem o pozdrowienie mojej "podopiecznej". Cóż za przedziwny "zbieg okoliczności".... Ameryka Południowa, Boliwia, J..., misjonarka, S..., weź to zorganizuj ludzki siłami? Niemożliwe....
Ale jaja, znaleźli Mojżesza w egipskich kwitach.
Okazuje się, że to on zbudował świątynię Hatszepsut, przy czym to nie świątynia, tylko grobowiec. Dla siebie też zbudował grób, ale go nie zasiedlił, bo w wieku 40 lat zniknął bez wieści
No więc to jest niesamowite, gdyż w tym tekście można znaleźć parędziesiąt potwierdzeń, że dany Senenmut to Mojżesz. Pośrednich i bezpośrednich. Zgadza wszystko a nic nie zgrzyta.
Jedyne sprawy, które powodują, że jeszcze nie skaczę z radości, to:
-- artykuł jest jednak eskimoski
-- zasłyszane niegdyś stwierdzenie jakiegoś historyka, że jak w PL odkryją jakieś jedno zdanie spisane w średniowieczu, to zaraz powstają jakieś wielce rozbudowane teorie nie mieszczące się w jednej książce
-- a także skecz Paramęt Pikczers o Weselu.
Dobrze by było przeczytać teraz coś od adwokata diabła a potem jakiegoś arbitra arbitralnie i obiektywnie podsumowującego całą sprawę - ale czy istnieją obiektywni historycy?
Liczba mnoga jest nieuzasadniona, to jeden psoferor-mundrala, który chce się popisać i wyróżnić, tak twierdzi. Ale jest na tyle uczciwy, by przyznać, że
Imię [Mojżesza] jest powszechnie uważane za egipskie.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Czytałem (chyba w przypisach w Piśmie Świętym) że w świetle badań językoznawczych imię Mosze istotnie jest egipskim a nie hebrajskim
Nie jest, gdyż Tutmose było przez "s", a Moszek przez "sz". Oba zasię narody odróżniały te głoski dwie, o czem zresztą porusza Silnoręki w załączonym tekście.
Thaddeus Daniel Pierce, urodzony 26 lipca 2025 r., stał się niezwykłym dowodem świętości życia. Ustanowił tym samym rekord świata jako „najstarsze dziecko” urodzone z zarodka zamrożonego przez ponad 30 lat.
Noworodek z Ohio, przywieziony rodzicom adopcyjnym Lindsey i Timowi Pierce, jest ucieleśnieniem pro-life’owego przekonania, że każdy zarodek nosi w sobie potencjał życia, niezależnie od tego, jak długo pozostanie w krioprezerwacji.
Thaddeus został stworzony w 1994 roku metodą zapłodnienia in vitro (IVF) przez Lindę Archerd, obecnie 62-letnią, i jej ówczesnego męża. Był to jeden z czterech zarodków, który doprowadził do narodzin córki Archerd, obecnie 30-letniej, która sama jest matką. Pozostałe trzy zarodki zostały zamrożone i zachowane jako „trzy małe nadzieje”, jak opisała je Archerd, odzwierciedlając jej głębokie pragnienie, by dać im szansę na życie.
„Zawsze rozpaczliwie pragnęłam mieć kolejne dziecko” – powiedziała w wywiadzie dla MIT Technology Review.
Po rozwodzie Archerd zdecydowała się przekazać zarodki w ramach Programu Adopcji Zarodków Snowflakes, prowadzonego przez Nightlight Christian Adoptions, zapewniając, że trafią one do rodziny podzielającej jej wartości. Program gwarantuje, że zarodki, istoty ludzkie, nie zostaną zabite ani zniszczone.
Lindsey Pierce (35 lat) i Tim Pierce (34 lata) z London w stanie Ohio adoptowali zarodek po prawie ośmiu latach walki z niepłodnością.
„Nie zakładaliśmy, że pobijemy jakieś rekordy” – powiedziała Lindsey Pierce w wywiadzie dla MIT Technology Review. „Po prostu chcieliśmy mieć dziecko”.
Para, którą połączono w ramach programu adopcji opartego na wierze, udała się do kliniki leczenia niepłodności Rejoice Fertility Clinic w Tennessee, aby w listopadzie 2024 r. przeprowadzić transfer zarodka.
Pomimo trudnego porodu, Lindsey powiedziała: „Mieliśmy ciężki poród, ale teraz oboje czujemy się dobrze. On jest taki spokojny. Jesteśmy w szoku, że mamy to kochane dziecko!”
Embriolog z Rejoice Fertility, Sarah Atkinson, użyła specjalistycznych narzędzi do rozmrożenia 30-letnich zarodków, a wszystkie trzy przeżyły – co z naukowego punktu widzenia jest niemal cudem. Dr John Gordon, endokrynolog rozrodu w klinice, podkreślił misję dawania każdemu zarodkowi szansy, stwierdzając: „Każdy zarodek zasługuje na szansę życia, a jedynym zarodkiem, który nie może dać życia zdrowemu dziecku, jest ten, któremu nie dano szansy na przeniesienie do organizmu pacjenta”.
Archerd, oglądając zdjęcia Thaddeusa, zauważyła jego uderzające podobieństwo do jej córki.
„Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, gdy Lindsey przysłała mi jego zdjęcia, było to, jak bardzo przypomina moją córkę, gdy była niemowlęciem” – powiedziała. „Wyciągnęłam swój album i porównałam je ze sobą. Nie ma wątpliwości, że są rodzeństwem”.
Wyraziła pragnienie spotkania Thaddeusa, nazywając to „spełnieniem marzeń”.
Liczba narodzin Thaddeusa pobiła poprzedni rekord z 2022 roku, dotyczący bliźniąt urodzonych z zarodków zamrożonych w 1992 roku. Eksperci potwierdzają, że długotrwałe mrożenie, o ile przeprowadzane jest przy użyciu odpowiednich technik, takich jak witryfikacja, nie wpływa negatywnie na żywotność zarodków, co zwiększa szansę na bezpieczne narodziny niezliczonej liczby zarodków przechowywanych na całym świecie.
Dla Pierce'ów Thaddeus jest cudem łączącym naukę i wiarę. Lindsey zauważyła, że jej rodzina i wspólnota kościelna postrzegają to wydarzenie jako „coś z filmu science fiction”.
Jednak dla obrońców życia historia Thaddeusa stanowi mocne potwierdzenie, że życie zaczyna się w momencie poczęcia, a każdy zamrożony zarodek reprezentuje wyjątkową duszę człowieka, czekającą na szansę, by się rozwinąć.
Program Snowflakes, który umożliwił adopcję, nadal łączy dawców i biorców, dając nadzieję rodzinom, jednocześnie szanując godność życia embrionalnego. Thaddeus Daniel Pierce, urodzony po trzech dekadach w kriokontenerze, jest żywym świadectwem tej misji.
Pomyślałem, że może to zainteresować tut. ludożerkę.
Ovaj, dziwujemy się naszym ludziom, że w XVII w. byli źle nastawieni wobec światłych pomysłów reformatorskich naszych postępowych monarchów ze snopkiem w herbie. "Absolutys!" -- wołali podochoceni gorzałką sejmowi pieniacze, tak? No a przecie chodziło tylko o ogarnięcie pewnych detali, żeby dumny okręt Rzplitej mógł ciąć fale w kierunku zostania stolicą światowego proletaryatu.
Ale czy były te podejrzenia tak zupełnie wyssane z brudnego paltza? Otóż okazuje się, że okazuje się, że nie.
Gdyż, powiedzmy, taka Dania.
Dowiedziałem się dzisiej z zupełnym zaskoczeniem, że nie tylko światła Rzplita miała godny i naukowy system elekcji krula. Dania też. Od kiedy? Polska Wikipedia milczy. Z angielskiej wywnioskowałam, że w okolicach panowania króla Eryka (Bogusława) Pomorskiego, tego z Darłowa. On sam doszedł do władzy, bo adoptowała go ciotka, królowa Małgorzata I (swoją drogą też wybitna monarchini, bo to ona zorganizowała Unię Kalmarską). Więc niby odziedziczył, ale tak trochę na papierze. Wydaje się, że już od następców Eryka tron był elekcyjnym, bo sam Eryk został wygnany, choć wspierali go Krzyżacy. Na zasadzie "ze wsi jesteś na wieś wrócisz", dokonał żywota w Darłowie.
I otóż czego się dowiadujemy. W okolicach potopu szwedzkiego, Dania straciła do Szwecji Skanię, Bornholm i kawał Norwegii, w 1658, traktat w Roskilde. Wkrótce jednak króla duńskiego Fryderyka III Oldenburga podpuścili p-ko Szwedom międzynarodowi spekulanci w postaci koalicji Niderlandów, Rzeczypospolitej i Brandenburgii-Prus. Doprowadziło to do pokoju w Kopenhadze 1660, w wyniku którego Bornholm i kawał Norwegii wróciły do Danii. Za to Dania zobowiązała się, że nie będzie blokować Bałtyku dla potoków handlu i współpracy mnar.
I teraz, w notce o pokoju w Kopenhadze czytamy:
Jednym ze skutków wojny było wprowadzenie w Danii monarchii dziedzicznej w miejsce elekcyjnej (a w efekcie ustanowienie rządów absolutnych) w 1660 roku przez króla Fryderyka III Oldenburga.
Notka o samym krulu dodaje:
W 1660 w wyniku zamachu stanu zniósł tron elekcyjny, wprowadzając monarchię dziedziczną – pierwszy podstawowy krok w budowie absolutyzmu.
Po angielsku:
Frederick disbanded the elective monarchy in favour of absolute monarchy, which lasted until 1814 in Norway and 1848 in Denmark.
Tak więc tak, trochę rozumiem naszych światłych statystów, zatroskanych o losy źrenicy wolności w Polszcze. Tendąs mnar była krucha i mogli się domyślać, jak się kończy sranie w banie o vivente rege.
Mam na świeżo lekturę rozdziału o Janie Kazimierzu w "Upadku" Jacka Komudy. Nie zostawia on suchej nitki na nieszczęsnym królu i złośliwie przezywa go "Initium Calamitatis Regni". Nie potrafił on wogle współpracować z Sejmasem i z elitami magnackimi. Miał brzydki zwyczaj, że jak ktoś mu podpadł, to go bezlitośnie czołgał, co było trochę wbrew standardom.
I wiecie co? Wszyscy potrafimy okazać faka posłowi Sicińskiemu, który rzucił "Ja nie pozwalam na prolongatę!"
Googlowska ejajka podpowiada:
Wydarzenie to, które miało miejsce 9 marca 1652, zapoczątkowało zgubną tradycję zrywania sejmów, co przyczyniło się do anarchii i kryzysu w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Łatwo jest zakrzyknąć "Siciński wuj!" i żałować, że Sicińszczaka nie zbigosowali, by wrócić do obrad. Tyle że cała sytuacja, która do tego doprowadziła była ściśle i wyłącznie winą króla Jana Kazimierza. Szukał on bowiem haków na Janusza Radziwiłła. Chciał mu przylepić infamię i banicję za jakąś bójkę między radziwiłłowskimi a sługami magnata z obozu królewskiego. Bo niby przelał krew w obecności króla. A raz że to nie on, dwa że król se w zamku siedział i co najwyżej mógł zajścia oglądać przez okno. Sprawa krzywa i motzno naciągana.
Skończyło się, oczywiście, źle, bo nie uchwalono hajsiwa dla armii, co pociągnęło za sobą klęskę pod Batohem 1-2 czerwca 1652, a więc trzy miechy po deklaracji Sicińskiego, żeby obrad nie przedłużać.
A potem Rzplita upadła, no ale to już inna historia. Przyznam ja, że take detale są dla mnie fascynującymi.
Bo to nie jest tak, że nasi byli debilami, że elekcja vivente rege doprowadzi do dziedziczności tronu, a stąd już blisko do absolutum dominium. To było jasne i parę lat później się zmaterializowało, tyle że w Danii. I nie jest tak, że Siciński wał i wuj. To Jan Kazimierz był wałem i wujem, bo chciał Januszowi Radziwiłłowi wlepić praktycznie kaes za jakieś bzdury. Tenże bowiem Janusz wiernie służył Władkowi IV, poparł nawet eleksją Jana Kazimierza, ale chemii nie było. Potem oczywiście został sienkiewiczowskim turbo-wujem, bo Kiejdany i te sprawy. Ale pytajmy, kto ten worek z demonami rozkręcił i odpowiedzmy, że Jan Kazimierz.
Komentarz
PILNE! W 1882 Ferdinand Lindemann dowiódł, że liczba π nie jest algebraiczna, czyli jest przestępna, i tym samym udowodnił, że kwadratura koła nie jest możliwa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Liczby_algebraiczne
Grubo!
Kilka nazwisk z tego kojarzę
Drew Barrymore to jest/była fajowska dupeczka. Zupełnie oryginalna!
Ło jakie jaja. To niestety nie jest satyrą.
Swiat juz znalazł na to odpowiedź:
https://www.amazon.co.uk/Chillys-Cutlery-Stainless-Utensils-Aluminium/dp/B0CB51KK36#immersive-view_1750962000609
A Tow Xi wyprodukował już setki tanich alternatyw.
Korzystam i chwalę sobie, choć trochę papkinada 😉
Mogą czymać na ladzie take pudło (też eko)
https://sklep.lentus-militaria.pl/userdata/public/gfx/38911/Nezbednik_wojskowy_oryginalny_WP_GERLACH_zgodne_numery_LUX_lentus_militaria_2.jpg
To są prl-owskie niezbędniki wojskowe!
👣
🐾
🐾
Jeszcze brakuje białego, plastikowego kubka i grzałki z żyletek, hehe.
👣
🐾
🐾
Nasz kolega gościł u nasz z rodziną parę dni, poszet na Mszę i tak pisze:
Ale jaja, znaleźli Mojżesza w egipskich kwitach.
Okazuje się, że to on zbudował świątynię Hatszepsut, przy czym to nie świątynia, tylko grobowiec. Dla siebie też zbudował grób, ale go nie zasiedlił, bo w wieku 40 lat zniknął bez wieści
https://armstronginstitute.org/1041-is-this-moses
A skąd ci panowie z Instytutu Mocnego Ramienia tak dokładnie wiedzą, co wieki temu było?
Wszystko jest w kwitach.
Treść nie odpowiada tytułowi. Jak to dziś w zwyczaju.
No więc to jest niesamowite, gdyż w tym tekście można znaleźć parędziesiąt potwierdzeń, że dany Senenmut to Mojżesz. Pośrednich i bezpośrednich. Zgadza wszystko a nic nie zgrzyta.
Jedyne sprawy, które powodują, że jeszcze nie skaczę z radości, to:
-- artykuł jest jednak eskimoski
-- zasłyszane niegdyś stwierdzenie jakiegoś historyka, że jak w PL odkryją jakieś jedno zdanie spisane w średniowieczu, to zaraz powstają jakieś wielce rozbudowane teorie nie mieszczące się w jednej książce
-- a także skecz Paramęt Pikczers o Weselu.
Dobrze by było przeczytać teraz coś od adwokata diabła a potem jakiegoś arbitra arbitralnie i obiektywnie podsumowującego całą sprawę - ale czy istnieją obiektywni historycy?
Niemniej, artykulik supcio.
Kto ma mocne ramię ten pisze historię
Przy czym wg Łajki kolo faktycznie istniał:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Senenmut
Eee, tam.
Z filmu ściągli.
Sam oglądałem i wiem, że tak było.
👣
🐾
🐾
Czytałem (chyba w przypisach w Piśmie Świętym) że w świetle badań językoznawczych imię Mosze istotnie jest egipskim a nie hebrajskim
Jasne. Rdzeń -mozes/mozis występuje w wielu egipskich imionach jak np. Tutmozis. Ale to chyba jest wiadome od zawsze i jest wprost napisane w Biblii.
W tym fragmencie przychylają się do tezy, że to było specyficznie hebrajskie imię.
https://excathedra.pl/discussion/comment/560390/#Comment_560390
Liczba mnoga jest nieuzasadniona, to jeden psoferor-mundrala, który chce się popisać i wyróżnić, tak twierdzi. Ale jest na tyle uczciwy, by przyznać, że
Nie jest, gdyż Tutmose było przez "s", a Moszek przez "sz". Oba zasię narody odróżniały te głoski dwie, o czem zresztą porusza Silnoręki w załączonym tekście.
A skąd on to wie? Znalazł płytę z nagraniem?
Thaddeus Daniel Pierce, urodzony 26 lipca 2025 r., stał się niezwykłym dowodem świętości życia. Ustanowił tym samym rekord świata jako „najstarsze dziecko” urodzone z zarodka zamrożonego przez ponad 30 lat.
Noworodek z Ohio, przywieziony rodzicom adopcyjnym Lindsey i Timowi Pierce, jest ucieleśnieniem pro-life’owego przekonania, że każdy zarodek nosi w sobie potencjał życia, niezależnie od tego, jak długo pozostanie w krioprezerwacji.
Thaddeus został stworzony w 1994 roku metodą zapłodnienia in vitro (IVF) przez Lindę Archerd, obecnie 62-letnią, i jej ówczesnego męża. Był to jeden z czterech zarodków, który doprowadził do narodzin córki Archerd, obecnie 30-letniej, która sama jest matką. Pozostałe trzy zarodki zostały zamrożone i zachowane jako „trzy małe nadzieje”, jak opisała je Archerd, odzwierciedlając jej głębokie pragnienie, by dać im szansę na życie.
„Zawsze rozpaczliwie pragnęłam mieć kolejne dziecko” – powiedziała w wywiadzie dla MIT Technology Review.
Po rozwodzie Archerd zdecydowała się przekazać zarodki w ramach Programu Adopcji Zarodków Snowflakes, prowadzonego przez Nightlight Christian Adoptions, zapewniając, że trafią one do rodziny podzielającej jej wartości. Program gwarantuje, że zarodki, istoty ludzkie, nie zostaną zabite ani zniszczone.
Lindsey Pierce (35 lat) i Tim Pierce (34 lata) z London w stanie Ohio adoptowali zarodek po prawie ośmiu latach walki z niepłodnością.
„Nie zakładaliśmy, że pobijemy jakieś rekordy” – powiedziała Lindsey Pierce w wywiadzie dla MIT Technology Review. „Po prostu chcieliśmy mieć dziecko”.
Para, którą połączono w ramach programu adopcji opartego na wierze, udała się do kliniki leczenia niepłodności Rejoice Fertility Clinic w Tennessee, aby w listopadzie 2024 r. przeprowadzić transfer zarodka.
Pomimo trudnego porodu, Lindsey powiedziała: „Mieliśmy ciężki poród, ale teraz oboje czujemy się dobrze. On jest taki spokojny. Jesteśmy w szoku, że mamy to kochane dziecko!”
Embriolog z Rejoice Fertility, Sarah Atkinson, użyła specjalistycznych narzędzi do rozmrożenia 30-letnich zarodków, a wszystkie trzy przeżyły – co z naukowego punktu widzenia jest niemal cudem. Dr John Gordon, endokrynolog rozrodu w klinice, podkreślił misję dawania każdemu zarodkowi szansy, stwierdzając: „Każdy zarodek zasługuje na szansę życia, a jedynym zarodkiem, który nie może dać życia zdrowemu dziecku, jest ten, któremu nie dano szansy na przeniesienie do organizmu pacjenta”.
Archerd, oglądając zdjęcia Thaddeusa, zauważyła jego uderzające podobieństwo do jej córki.
„Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, gdy Lindsey przysłała mi jego zdjęcia, było to, jak bardzo przypomina moją córkę, gdy była niemowlęciem” – powiedziała. „Wyciągnęłam swój album i porównałam je ze sobą. Nie ma wątpliwości, że są rodzeństwem”.
Wyraziła pragnienie spotkania Thaddeusa, nazywając to „spełnieniem marzeń”.
Liczba narodzin Thaddeusa pobiła poprzedni rekord z 2022 roku, dotyczący bliźniąt urodzonych z zarodków zamrożonych w 1992 roku. Eksperci potwierdzają, że długotrwałe mrożenie, o ile przeprowadzane jest przy użyciu odpowiednich technik, takich jak witryfikacja, nie wpływa negatywnie na żywotność zarodków, co zwiększa szansę na bezpieczne narodziny niezliczonej liczby zarodków przechowywanych na całym świecie.
Dla Pierce'ów Thaddeus jest cudem łączącym naukę i wiarę. Lindsey zauważyła, że jej rodzina i wspólnota kościelna postrzegają to wydarzenie jako „coś z filmu science fiction”.
Jednak dla obrońców życia historia Thaddeusa stanowi mocne potwierdzenie, że życie zaczyna się w momencie poczęcia, a każdy zamrożony zarodek reprezentuje wyjątkową duszę człowieka, czekającą na szansę, by się rozwinąć.
Program Snowflakes, który umożliwił adopcję, nadal łączy dawców i biorców, dając nadzieję rodzinom, jednocześnie szanując godność życia embrionalnego. Thaddeus Daniel Pierce, urodzony po trzech dekadach w kriokontenerze, jest żywym świadectwem tej misji.
W amerykańskich szkołach nie naucza się biologii?
Pomyślałem, że może to zainteresować tut. ludożerkę.
Ovaj, dziwujemy się naszym ludziom, że w XVII w. byli źle nastawieni wobec światłych pomysłów reformatorskich naszych postępowych monarchów ze snopkiem w herbie. "Absolutys!" -- wołali podochoceni gorzałką sejmowi pieniacze, tak? No a przecie chodziło tylko o ogarnięcie pewnych detali, żeby dumny okręt Rzplitej mógł ciąć fale w kierunku zostania stolicą światowego proletaryatu.
Ale czy były te podejrzenia tak zupełnie wyssane z brudnego paltza? Otóż okazuje się, że okazuje się, że nie.
Gdyż, powiedzmy, taka Dania.
Dowiedziałem się dzisiej z zupełnym zaskoczeniem, że nie tylko światła Rzplita miała godny i naukowy system elekcji krula. Dania też. Od kiedy? Polska Wikipedia milczy. Z angielskiej wywnioskowałam, że w okolicach panowania króla Eryka (Bogusława) Pomorskiego, tego z Darłowa. On sam doszedł do władzy, bo adoptowała go ciotka, królowa Małgorzata I (swoją drogą też wybitna monarchini, bo to ona zorganizowała Unię Kalmarską). Więc niby odziedziczył, ale tak trochę na papierze. Wydaje się, że już od następców Eryka tron był elekcyjnym, bo sam Eryk został wygnany, choć wspierali go Krzyżacy. Na zasadzie "ze wsi jesteś na wieś wrócisz", dokonał żywota w Darłowie.
I otóż czego się dowiadujemy. W okolicach potopu szwedzkiego, Dania straciła do Szwecji Skanię, Bornholm i kawał Norwegii, w 1658, traktat w Roskilde. Wkrótce jednak króla duńskiego Fryderyka III Oldenburga podpuścili p-ko Szwedom międzynarodowi spekulanci w postaci koalicji Niderlandów, Rzeczypospolitej i Brandenburgii-Prus. Doprowadziło to do pokoju w Kopenhadze 1660, w wyniku którego Bornholm i kawał Norwegii wróciły do Danii. Za to Dania zobowiązała się, że nie będzie blokować Bałtyku dla potoków handlu i współpracy mnar.
I teraz, w notce o pokoju w Kopenhadze czytamy:
Notka o samym krulu dodaje:
Po angielsku:
Tak więc tak, trochę rozumiem naszych światłych statystów, zatroskanych o losy źrenicy wolności w Polszcze. Tendąs mnar była krucha i mogli się domyślać, jak się kończy sranie w banie o vivente rege.
Mam na świeżo lekturę rozdziału o Janie Kazimierzu w "Upadku" Jacka Komudy. Nie zostawia on suchej nitki na nieszczęsnym królu i złośliwie przezywa go "Initium Calamitatis Regni". Nie potrafił on wogle współpracować z Sejmasem i z elitami magnackimi. Miał brzydki zwyczaj, że jak ktoś mu podpadł, to go bezlitośnie czołgał, co było trochę wbrew standardom.
I wiecie co? Wszyscy potrafimy okazać faka posłowi Sicińskiemu, który rzucił "Ja nie pozwalam na prolongatę!"
Googlowska ejajka podpowiada:
Łatwo jest zakrzyknąć "Siciński wuj!" i żałować, że Sicińszczaka nie zbigosowali, by wrócić do obrad. Tyle że cała sytuacja, która do tego doprowadziła była ściśle i wyłącznie winą króla Jana Kazimierza. Szukał on bowiem haków na Janusza Radziwiłła. Chciał mu przylepić infamię i banicję za jakąś bójkę między radziwiłłowskimi a sługami magnata z obozu królewskiego. Bo niby przelał krew w obecności króla. A raz że to nie on, dwa że król se w zamku siedział i co najwyżej mógł zajścia oglądać przez okno. Sprawa krzywa i motzno naciągana.
Skończyło się, oczywiście, źle, bo nie uchwalono hajsiwa dla armii, co pociągnęło za sobą klęskę pod Batohem 1-2 czerwca 1652, a więc trzy miechy po deklaracji Sicińskiego, żeby obrad nie przedłużać.
A potem Rzplita upadła, no ale to już inna historia. Przyznam ja, że take detale są dla mnie fascynującymi.
Bo to nie jest tak, że nasi byli debilami, że elekcja vivente rege doprowadzi do dziedziczności tronu, a stąd już blisko do absolutum dominium. To było jasne i parę lat później się zmaterializowało, tyle że w Danii. I nie jest tak, że Siciński wał i wuj. To Jan Kazimierz był wałem i wujem, bo chciał Januszowi Radziwiłłowi wlepić praktycznie kaes za jakieś bzdury. Tenże bowiem Janusz wiernie służył Władkowi IV, poparł nawet eleksją Jana Kazimierza, ale chemii nie było. Potem oczywiście został sienkiewiczowskim turbo-wujem, bo Kiejdany i te sprawy. Ale pytajmy, kto ten worek z demonami rozkręcił i odpowiedzmy, że Jan Kazimierz.
Nie jest dobrze włączać się do dawnych bitew.