Golden Corral: Sieć ta oferuje bufet all-you-can-eat z ponad 150 daniami, dostępny na śniadanie, lunch i kolację. Ceny w 2025 roku wahają się od 11,49 USD za lunch w dni powszednie do 16,99 USD za kolację, z rabatami dla seniorów (około 10,99–15,99 USD) i niższymi stawkami dla dzieci (np. 8,99 USD dla dzieci w wieku 4–8 lat). Nie ma jednak opcji całodziennego dostępu za stałą, niską opłatą.
Cicis Pizza: Oferuje bufet all-you-can-eat z pizzą, makaronem, sałatkami i deserami, z cenami dla dorosłych od 8,49 USD do 9,99 USD, w zależności od lokalizacji. Dzieci płacą mniej, np. od 5,49 USD, ale podobnie jak w przypadku Golden Corral, jest to cena za pojedynczy posiłek, nie za cały dzień.
Czyli może nie siedzą tam cały dzień a tylko kilka godzin. Nie ma nic o tym, że są subsydiowane, ale te ceny są naprawdę śmieszne, jeśli faktycznie można sobie nałożyć ile się chce.
Był jakiś program na YT w którym gościu objeżdżał matecznik fastfoodów w USA i nie mógł się nadziwić jaki to jest syf.
Mówił wprost że polskie Maki są przy nich jak wykwintne restauracje.
"W zamian za niewielkie ustępstwa Trumpa wobec francuskich winiarzy i niemieckich producentów samochodów Amerykanie narzucili Europie nader kosztowny "deal".
Zarazem - niespecjalnie udały się pani von der Leyen wcześniejsze negocjacje z Chinami, co sprawia, że chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu elity głównych państw Europy Zachodniej są autentycznie wkurzone na Brukselę."
@Przemko powiedział(a):
"W zamian za niewielkie ustępstwa Trumpa wobec francuskich winiarzy i niemieckich producentów samochodów Amerykanie narzucili Europie nader kosztowny "deal".
Zarazem - niespecjalnie udały się pani von der Leyen wcześniejsze negocjacje z Chinami, co sprawia, że chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu elity głównych państw Europy Zachodniej są autentycznie wkurzone na Brukselę."
VAT to jeden z dwóch podatków. Działający niezależnie od cła. Kiedyś jak coś sprowadzałem do firmy amerykańskiego, zwykłą pocztą kurierską, to trzeba było zapłacić i cło i VAT. Poza tym dla firm VAT ulega odliczeniu a cło nie.
O ile nie ma czegoś, czego teraz nie dostrzegam, to teoretycznie mogłoby to tak działać zawsze - tj. zamiast naliczać VAT stopniowo na każdym etapie łańcuszka, płacony byłby raz, dopiero na samym końcu, przez konsumenta. Ale wtedy nie byłoby konsumentów, każdy miałby swoją działalność jadącą na stracie, hehe.
@trep powiedział(a):
Przecież tak właśnie jest. Ponieważ VAT podlega odliczeniu, de facto płaci go tylko konsument.
No ale po drodze płacą go firmy, potem go sobie odliczają (wyjątek - transfer dóbr między krajami UE). Płaci go też konsument, tylko że go nie odlicza, więc na końcu to on go zapłacił.
Mógłby płacić tylko on (każda sprzedaż byłaby jak teraz te pomiędzy krajami UE) i teoretycznie nie powinno być różnicy, ale bez tego zamieszania z płaceniem i odliczaniem po drodze zbyt łatwo można by było ten system oszukać.
W dalszym ciągu nie rozumiem o co biega (w kontekście wynegocjowanej umowy handlowej). W EU za importowane towary amerykańskie trzeba odprowadzić VAT i cło. W USA za importowane towary europejskie trzeba odprowadzić tylko VAT.
Departament skarbu USA uruchomił możliwość wpłacania przez obywateli datków na zmniejszenie zadłużenia państwa. Można płacić za pomocą konta bankowego, karty, Paypala itd.
@polmisiek powiedział(a):
No że ponoć jest fifty-fifty bo Trump nas cłem, a my go vatem. Tyle tylko, że my siebie też vatem.
Apple i Google zarejestrowane są w Irlandii, inne firmy też będą kombinować.
Przy okazji są obok kilku innych korporacji jednym z głównych filarów gospodarczych tego kraju, który w związku z tym na papierze jest "potęgą gospodarczą", bo ich ogromne zyski są w nim księgowane i wliczają się do PKB.
Komentarz
Trump uroczo o wypowiedzi Macrona na temat uznania państwowości Palestyny przez Francję:
"Macron to miły gość, nawet go lubię, ale to co on mówi jest bez znaczenia, he, he. Może sobie gadać."
Był jakiś program na YT w którym gościu objeżdżał matecznik fastfoodów w USA i nie mógł się nadziwić jaki to jest syf.
Mówił wprost że polskie Maki są przy nich jak wykwintne restauracje.
źródło - Zdradek i jego kumple
Mocno jednostronna ta umowa, UE wyszła z tego na tarczy.
To tylko pokazuje, z którą stroną warto trzymać, a którą można olewać.
Chociaż z innych źródeł pojawiają się głosy, że cła na stal do UE zostały utrzymane na poziomie 50%, więc jakieś ustępstwa były
Big Don mówi jak jest:
My w tej UE siedzimy. Te cła będą też na produkty z Polski.
Możemy siedzieć w stawie i kumkać jak wszystkie żaby, albo siedzieć w stawie i być dogadanym z bocianem.
Jak czytam export do USA to 3% polskiego exportu.
"W zamian za niewielkie ustępstwa Trumpa wobec francuskich winiarzy i niemieckich producentów samochodów Amerykanie narzucili Europie nader kosztowny "deal".
Zarazem - niespecjalnie udały się pani von der Leyen wcześniejsze negocjacje z Chinami, co sprawia, że chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu elity głównych państw Europy Zachodniej są autentycznie wkurzone na Brukselę."
https://unherd.com/newsroom/eu-trade-deal-is-a-capitulation-to-america/
Wszystkie towary importowe z USA obciążone są ~18-24% VATem.
Cieszę się że mogłem pomóc.
VAT to jeden z dwóch podatków. Działający niezależnie od cła. Kiedyś jak coś sprowadzałem do firmy amerykańskiego, zwykłą pocztą kurierską, to trzeba było zapłacić i cło i VAT. Poza tym dla firm VAT ulega odliczeniu a cło nie.
Ale towary z wewnątrz UE też mają VAT, czyli VAT nie sprawia, że są bardziej konkurencyjne.
W dostawach wewnątrzwspólnotowych VAT nie obowiązuje.
No ale płaci się go w państwie odbiorcy - ogólnie konsument płaci VAT zarówno za produkty z UE, jak i z USA
Skoro tak, to potwierdza to, co napisałem.
O ile nie ma czegoś, czego teraz nie dostrzegam, to teoretycznie mogłoby to tak działać zawsze - tj. zamiast naliczać VAT stopniowo na każdym etapie łańcuszka, płacony byłby raz, dopiero na samym końcu, przez konsumenta. Ale wtedy nie byłoby konsumentów, każdy miałby swoją działalność jadącą na stracie, hehe.
Przecież tak właśnie jest. Ponieważ VAT podlega odliczeniu, de facto płaci go tylko konsument.
No ale po drodze płacą go firmy, potem go sobie odliczają (wyjątek - transfer dóbr między krajami UE). Płaci go też konsument, tylko że go nie odlicza, więc na końcu to on go zapłacił.
Mógłby płacić tylko on (każda sprzedaż byłaby jak teraz te pomiędzy krajami UE) i teoretycznie nie powinno być różnicy, ale bez tego zamieszania z płaceniem i odliczaniem po drodze zbyt łatwo można by było ten system oszukać.
W dalszym ciągu nie rozumiem o co biega (w kontekście wynegocjowanej umowy handlowej). W EU za importowane towary amerykańskie trzeba odprowadzić VAT i cło. W USA za importowane towary europejskie trzeba odprowadzić tylko VAT.
No że ponoć jest fifty-fifty bo Trump nas cłem, a my go vatem. Tyle tylko, że my siebie też vatem.
Nic z tego nie rozumiem.
Apple i Google zarejestrowane są w Irlandii, inne firmy też będą kombinować.
Po nim już nie będzie można opowiadać tego dowcipu o ekscytacji podróżą.
Departament skarbu USA uruchomił możliwość wpłacania przez obywateli datków na zmniejszenie zadłużenia państwa. Można płacić za pomocą konta bankowego, karty, Paypala itd.
https://www.pay.gov/public/form/start/23779454
Przy okazji są obok kilku innych korporacji jednym z głównych filarów gospodarczych tego kraju, który w związku z tym na papierze jest "potęgą gospodarczą", bo ich ogromne zyski są w nim księgowane i wliczają się do PKB.