Nie wszyscy stanuperzy są agresywni, mówią podniesionym głosiem i przeklinają:
Podobno większoś dowcipów pisał sam.
Autentycznie, na jego dowcipach potrafię się roześmiać (w znaczeniu: roześmiać). Bas! Nawet jego rywal w debacie prezydenckiej nie powstrzymał się przed wybuchem śmiechu. Na starych kabaretach się nie śmieję. Unoszą mi się kąciki ust, bardziej faktycznie z jakiejś nostalgii. Nowe kabarety? Ilekroć przez przypadek jakiś widzę, rumienię się z zażenowania. Chyba jedyny gag jaki mnie nieco rozśmieszył, to jak ktoś z rządu Tuska przestawiał czarną wizję ewentualnych rządów PiS.
Ale to na pewno dlatego, że albo za mało oglądam, albo po prostu nie mam poczucia humera.
Komentuję wywiad z linku, który wrzuciła p. Łyżeczka. Do wczoraj nie miałem pojęcia o istnieniu śp. p. Kołaczkowskiej - niech odpoczywa w pokoju wiecznym.
to nie komentuj, ona już nic nie naprawi, wywiady były marginalne, wykonywała dobrze swoją pracę, żyła z występów a nie z dotacji jak tfurcy - ot taka tam komediantka. A jako człowiek pokręcona i zagubiona, ale nie sprzedawała swojego życia, nie była celebrytką, więc po prostu zostaw. Nie oddziaływała i nie oddziałuje na twoje życie, albo odpuść, albo się pomódl za jej duszę.
@KazioToJa powiedział(a):
nigdy nie słuchałam jej wywiadów, dopiero teraz - no strasznie głupia kobieta. Ale mistrzyni kabaretu, błyszczała na tle innych. Długą mamy listę nieoglądanych, ta nigdy na niej nie zagościła.
Ona non stop parodiowała głupie kobiety - to była jej specjalność.
Prywatnie, w wywiadach wychodzi z niej kobieta niedojrzała, chwilami infantylna.
W kościele nie znalazła miłości, w życiu prywatnym też nie. Jeśli nie liczyć sympatii widzów.
Jednak była, jako człowiek, lepsza od np zapiekłego w nienawiści Jacka Fedorowicza.
"Joanno, dlaczego śmiałaś się z tego skeczu? To był zły skecz. - No, ale mnie rozbawił. - Nie powinnaś się śmiać ze złego skeczu!" - przytoczyła rozmowę z Jackiem F.
Nasze kryteria oceny są obniżone, bo na tle kabaretowych chamów i prostaków, Joanna K. stanowiła sympatyczną przeciwwagę.
A talent aktorski miała nieprzeciętny.
dzięki, trafiłaś w sedno
Źle to odbierasz. Ja do niej nic nie mam. Ona już była na Sądzie Doskonałym i mam głęboką nadzieję, że została (jak każdy człowiek) zbawiona, gdyż to podnosi lekko szanse na moje zbawienie. Ta intencja może wydawać się egoistyczna, więc podam inną: liczę, że została zbawiona, z miłości do niej.
A mój komentarz dotyczył tylko tekstów - jakby w oderwaniu od osoby. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
@janosik powiedział(a):
ja lubie posłuchać Borasa choć niewierzący i trochę fajnopolak, ale peunty ma dobre i nie śmieje się z własnych żartów, mięsem też często nie rzuca
Tak, górna półka polskich stendaperow, Dobry jest też jest Midas komentujący Sprawę dla reportera. Zola daje radę. Nie spodziewałem się natomiast że taki Socha będzie tak orał fajnopolaków.
@JORGE powiedział(a):
Stendaper nie opowiada kawałów ...
Oczywiście, że opowiada, tylko zamiast „przychodzi baba do lekarza” mówi „poszedłem kiedyś do lekarza”, zamiast „Nauczycielka pyta Jasia…” mówi „kiedyś nauczycielka zapytała mojego znajmowego…”
Ale w sumie to są i tacy co dalej opowiadają w konwencji klasycznego kawału, ale jest ich mało.
@JORGE powiedział(a):
Stendaper nie opowiada kawałów ...
Oczywiście, że opowiada, tylko zamiast „przychodzi baba do lekarza” mówi „poszedłem kiedyś do lekarza”, zamiast „Nauczycielka pyta Jasia…” mówi „kiedyś nauczycielka zapytała mojego znajmowego…”
Ale w sumie to są i tacy co dalej opowiadają w konwencji klasycznego kawału, ale jest ich mało.
Kolega trafił idealnie w sedno.
Stand-up polega na przerabianiu dowcipów i memów na rzekome historie z życia własnego i znajomych obficie okraszone wulgaryzmami.
Nie potrafię tego inaczej określić, jak logika nieortodoksyjna.
Stano powiedział, że młody Maxio Sznepf ma imię po dziadku. Zdaje się, że jest to informacja nietajna, zamieszczona od dawna w wiki.
Dorotka powiedziała, że Stano jest okrutny, gdyż młody Maxio będzie miał teraz traumę itd. (wyjazd z PL m.in.).
Faktycznie, gdyby mi nadano imię po zbrodniarzu (jest taka historia ze słynnym Amonem - może odszukam), byłbym niepocieszony.
Jednocześnie Dorotka przekonuje, że stary Maks nie był żadnym zbrodniarzem, tylko wręcz bohaterem. I tu coś mi nie pasuje. Gdybym dowiedział się, że mam imię po bohaterze, byłbym dumny. O żadnej traumie nie mogłoby być mowy.
Więc teraz, gdybym był Dorotką, gdybym wytoczył proces Stanowi za spowodowanie traumy u małego Maxia i stanął przed (bezstronnym) sądem, to żeby przekonać sąd, że faktycznie publiczne ogłoszenie faktu nadania imienia na cześć starego Maksa spowodowało o małego traumę, musiałbym przekonać sąd, że dziadzio Maxia był zbrodniarzem.
Komentarz
Nie wszyscy stanuperzy są agresywni, mówią podniesionym głosiem i przeklinają:
Podobno większoś dowcipów pisał sam.
Autentycznie, na jego dowcipach potrafię się roześmiać (w znaczeniu: roześmiać). Bas! Nawet jego rywal w debacie prezydenckiej nie powstrzymał się przed wybuchem śmiechu. Na starych kabaretach się nie śmieję. Unoszą mi się kąciki ust, bardziej faktycznie z jakiejś nostalgii. Nowe kabarety? Ilekroć przez przypadek jakiś widzę, rumienię się z zażenowania. Chyba jedyny gag jaki mnie nieco rozśmieszył, to jak ktoś z rządu Tuska przestawiał czarną wizję ewentualnych rządów PiS.
Ale to na pewno dlatego, że albo za mało oglądam, albo po prostu nie mam poczucia humera.
Stendaper nie opowiada kawałów ...
Źle to odbierasz. Ja do niej nic nie mam. Ona już była na Sądzie Doskonałym i mam głęboką nadzieję, że została (jak każdy człowiek) zbawiona, gdyż to podnosi lekko szanse na moje zbawienie. Ta intencja może wydawać się egoistyczna, więc podam inną: liczę, że została zbawiona, z miłości do niej.
A mój komentarz dotyczył tylko tekstów - jakby w oderwaniu od osoby. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
ja lubie posłuchać Borasa choć niewierzący i trochę fajnopolak, ale peunty ma dobre i nie śmieje się z własnych żartów, mięsem też często nie rzuca
Nie ma nic złego w śmianiu się z własnych żartów. Zazwyczaj świadczy to o tym, że są śmieszne.
zazwyczaj jest to irytujące
Ale tylko po pierwszym usłyszeniu.
Tak, górna półka polskich stendaperow, Dobry jest też jest Midas komentujący Sprawę dla reportera. Zola daje radę. Nie spodziewałem się natomiast że taki Socha będzie tak orał fajnopolaków.
Oczywiście, że opowiada, tylko zamiast „przychodzi baba do lekarza” mówi „poszedłem kiedyś do lekarza”, zamiast „Nauczycielka pyta Jasia…” mówi „kiedyś nauczycielka zapytała mojego znajmowego…”
Ale w sumie to są i tacy co dalej opowiadają w konwencji klasycznego kawału, ale jest ich mało.
Kolega trafił idealnie w sedno.
Stand-up polega na przerabianiu dowcipów i memów na rzekome historie z życia własnego i znajomych obficie okraszone wulgaryzmami.
Nie potrafię tego inaczej określić, jak logika nieortodoksyjna.
Stano powiedział, że młody Maxio Sznepf ma imię po dziadku. Zdaje się, że jest to informacja nietajna, zamieszczona od dawna w wiki.
Dorotka powiedziała, że Stano jest okrutny, gdyż młody Maxio będzie miał teraz traumę itd. (wyjazd z PL m.in.).
Faktycznie, gdyby mi nadano imię po zbrodniarzu (jest taka historia ze słynnym Amonem - może odszukam), byłbym niepocieszony.
Jednocześnie Dorotka przekonuje, że stary Maks nie był żadnym zbrodniarzem, tylko wręcz bohaterem. I tu coś mi nie pasuje. Gdybym dowiedział się, że mam imię po bohaterze, byłbym dumny. O żadnej traumie nie mogłoby być mowy.
Więc teraz, gdybym był Dorotką, gdybym wytoczył proces Stanowi za spowodowanie traumy u małego Maxia i stanął przed (bezstronnym) sądem, to żeby przekonać sąd, że faktycznie publiczne ogłoszenie faktu nadania imienia na cześć starego Maksa spowodowało o małego traumę, musiałbym przekonać sąd, że dziadzio Maxia był zbrodniarzem.
W którym miejscu tego rozumowania popełniam błąd?
W żadnym. A ja dostałem chichotów poranych. Wpisz to Stano na ćwierkaczu, może wykorzysta przed sądem i chichoty udzielą się Wysokiej Izbie i publice.
Publice z pewnością, natomiast nie ma pewności czy rozgrzany sąd ma poczucie humera.
Śmiech jest najokrutniejszą bronią, każdy się cofnie przed groźbą chłosty śmiechem. Nawet najbardziej rozgrzany swędzia.