Raz, będzie z 9 lat temu, zdarzyło mi się podobnie jak Twojemu synowi przysnąć za kierownicą.
Dzięki Bogu nic się nie stało.
Wracaliśmy z Wrocławia, to były ferie zimowe, krótki dzień, wcześnie zrobiło się szaro. Monotonia A4 zrobiła swoje, żona z synami usnęli, sciszyłem radio żeby im się lepiej odpoczywało.
To była sekunda (wg mnie) na zamknięcie powiek i otwarcie ich. Ocknąłem się i jechaliśmy pasem awaryjnym, nie wiem ile to trwało, zakładam że góra kilka sekund.
Miałem taki wyrzut adrenaliny że każdy możliwy włos na moim ciele stanął dęba i popłynął przez niego prąd....
Nikt z reszty pasażerów nawet się nie zorientował co się stało, nie obudzili się - dzięki Bogu.
Nic się nie stało, nikt nie ucierpiał ale miałem tak kosmiczne poczucie winy że długo nie przyznałem się nikomu do tego co się stało.
Moja mama czasem opowiada sytuację, która zresztą i ja pamiętam mgliście. Rok 1980. Gorący czas po Sierpniu. Pierwszy dzień w szkole podstawowej, zebranie organizacyjne w świetlicy. Dzieci, rodzice, siedzimy nie w ławkach ale przy stole wzdłuż ścian, czekamy na wychowawczynię- wychodzi na jaw, że jeden kolega nazywa się Kania. No to będzie odgrywał rolę Pierwszego Sekretarza. Inny kolega ma zieloną kurtkę z pagonami. Czyli Jaruzelski. Krzyczymy do nich: " Chcemy chleba!!! Chcemy kiełbasy!!!"
Rysio Kania: " Nie damy chleba! Nie damy kiełbasy!"
Ja wcielający się w Wałęsę:
" To zastrajkujemy!!"
Czekam w kolejce na rehabilitację, obok mnie siedzi młoda mama z pięcioletnią córką. Mama ma czerwone włosy, szorty ledwie zakrywające pupę, fioletowe manicure i pedicure. Córcia co i rusz na mnie zerka i się uśmiecha. Myślę sobie, że taka nowoczesna mama musiała dać córci bardzo nowoczesne imię w rodzaju Dżesika, Kristal czy inna Paloma, więc zagajam do małej i pytam jak ma na imię.
Wnuczka Łucja, l. 4 (na stałe mieszkająca w Norwegii, obecnie z wizytą w Polsce), której ojciec pokazywał Grób Nieznanego Żołnierza. "A dlaczego mają tam grilla?"
Najstarszy, Syn1, dopóki nie urodził się Syn2 (2,5 roku różnicy) odkąd skończył ok rok bawił się ze swoim "kolegą".
Uważaliśmy że to bujna wyobraźnia dziecka ale te ich dziecięce "dialogi" naprawdę sprawiały wrażenie autentycznych. "Ktoś" był obecny . Taki maluch nie ma aż tak rozwiniętego OUN żeby sobie wykreować fikcyjnego towarzysza.
Ciężko powiedzieć coś więcej, on nie potrafił nam nic więcej przekazać niż dziecięce rozmówki.
Trwało to do około 3,5 r.ż. aż to miejsce zajął Syn2 już na tyle zdolny żeby nawiązać kontakt i interakcję że starszym bratem.
Zresztą próby "włączenia" się w ten "dialog" zawsze kończyły się jego zerwaniem.
Wklejałem tu fragment świadectwa opisowego wnusia. No, generalnie trudno mu zachować spokój i skupienie na lekcjach.
Historia była taka:
Byliśmy w ich mieście załatwić jakieś formalności. Usłyszeliśmy, że wnuki idą z drugą babcią na mszę (w dzień powszedni). Wykorzystaliśmy okazję i poszliśmy z nimi.
Wracamy do domu, synowa wraca z pracy (a może szkoły wnuczka?) i daje mu przy wszystkich reprymendę, że uwaga w szkole itd.
Wziąłem go na kolana i powiedziałem (nikt nie słyszał), że mu zdradzę wielką tajemnicę, że dzieciom się wydaje, że jak będą niegrzeczne, zrobią coś złego, to inni będą ich za do podziwiać, ale prawda jest taka, że zaimponują swoją odpowiedzialną postawą, będą pomagać rodzicom, kolegom, będą grzeczni i godni zaufania. Wnuk pokiwał głową i obiecał zmianę stanowiska.
Minęło parę dni i przyniósł pochwałę za zachowanie. My oczywiście też go pochwaliliśmy. Minęło znowu parę dni i przyniósł drugą pochwałę.
On chodzi na takie zajęcia pozalekcyjne i na tych zajęciach pani prowadząca pyta go co u niego, jak tam w szkole. On się chwali tymi pochwałami. Pani mówi:
-- Ooo, a co spowodowało taką zmianę?
-- Byłem z dziadkami na Mszy i tam sobie postanowiłem, że już będę grzeczny.
Nie wiem tylko, czy Gnój nie wymyśla takich historii, żeby coś od nas wyciągnąć.
Ten Wątek to naprawdę śmieszny powinien być.
Jak "Satyra w krótkich majteczkach" z Kuriera wycięta. Pamiętacie?
A ja tutej ze swoimi głupotami jak jakiś rodzinny psycholog wyskakuję:
Ale to do trepa, którego darzę wysokiem respektem i wiem , że mnie zrozumie:
Dawaj go więcej na strzelnicę, ucz go jeździć samochodem (standartem, w szczególności), języka angielskiego już teraz.
Parę nic niby nie znaczących atrybutów da mu przewagę w młodem życiu. Wśród kolesiów, pci pięknej (kuleżanek) a nawet dorosłych.
Piszę to na swoim własnym przykładzie. Być może się mylę. Ale ja prosty chłop jestem.
"To nie bug, to feature" który dyskutujem na forum to idiotyzm. Nie dajmy się zbałamucić.
Chłopak ma szanse, trzeba go pokierować!
Wyczaj co go interesuje i nie blokuj tego.
Nie każden musi być profesur, roket sajętyst, czy inny copro - nine to five szwanc.
No jasne, ale ponieważ ja go widzę raz na miesiąc, z tego raz na 2 miesiące u mnie, to i ta aktywność jest z doskoku. Ale faktem jest, że ilekroć przyjeżdża, tylekroć staram się, żebyśmy robili coś ekstra.
Standartu już niestety nie mamy żadnego we flocie.
Ale piła łańcuchowa, wyrzynarka, wiertarka, wkrętarka, kosiarka, sekator, są w obrocie. Następne w planie robienie latawca. Była nauka znaków drogowych - opowiedzenie, różne testy internetowe. Następnym razem będzie na żywca, na ulicach.
Komentarz
Raz, będzie z 9 lat temu, zdarzyło mi się podobnie jak Twojemu synowi przysnąć za kierownicą.
Dzięki Bogu nic się nie stało.
Wracaliśmy z Wrocławia, to były ferie zimowe, krótki dzień, wcześnie zrobiło się szaro. Monotonia A4 zrobiła swoje, żona z synami usnęli, sciszyłem radio żeby im się lepiej odpoczywało.
To była sekunda (wg mnie) na zamknięcie powiek i otwarcie ich. Ocknąłem się i jechaliśmy pasem awaryjnym, nie wiem ile to trwało, zakładam że góra kilka sekund.
Miałem taki wyrzut adrenaliny że każdy możliwy włos na moim ciele stanął dęba i popłynął przez niego prąd....
Nikt z reszty pasażerów nawet się nie zorientował co się stało, nie obudzili się - dzięki Bogu.
Nic się nie stało, nikt nie ucierpiał ale miałem tak kosmiczne poczucie winy że długo nie przyznałem się nikomu do tego co się stało.
Za was wszystkich
+++
Moja mama czasem opowiada sytuację, która zresztą i ja pamiętam mgliście. Rok 1980. Gorący czas po Sierpniu. Pierwszy dzień w szkole podstawowej, zebranie organizacyjne w świetlicy. Dzieci, rodzice, siedzimy nie w ławkach ale przy stole wzdłuż ścian, czekamy na wychowawczynię- wychodzi na jaw, że jeden kolega nazywa się Kania. No to będzie odgrywał rolę Pierwszego Sekretarza. Inny kolega ma zieloną kurtkę z pagonami. Czyli Jaruzelski. Krzyczymy do nich: " Chcemy chleba!!! Chcemy kiełbasy!!!"
Rysio Kania: " Nie damy chleba! Nie damy kiełbasy!"
Ja wcielający się w Wałęsę:
" To zastrajkujemy!!"
Wnuczek ukończył pierwszą klasę a wnusia trzecią.
Fragment świadectwa wnusia:
Wielką zaletą ucznia jest poczucie humoru, które wnosi do naszej klasy.
Fragment świadectwa wnusi:
Zna wartość pieniędzy.
Czekam w kolejce na rehabilitację, obok mnie siedzi młoda mama z pięcioletnią córką. Mama ma czerwone włosy, szorty ledwie zakrywające pupę, fioletowe manicure i pedicure. Córcia co i rusz na mnie zerka i się uśmiecha. Myślę sobie, że taka nowoczesna mama musiała dać córci bardzo nowoczesne imię w rodzaju Dżesika, Kristal czy inna Paloma, więc zagajam do małej i pytam jak ma na imię.
😂
@trepie
Ciekawe, co zostanie zapisane na świadectwie wnusia po trzeciej klasie.
@trepie, musisz to zobaczyć :-) Dziewczynka, która zna wartość pieniądza:
https://x.com/Bekartsmekart/status/1939372160620884143
Moja córka zrobił..
łuskając bób dorysowywała markerem na części buźki!
Mała Karen.
Mamusia to dopiero musi być Karen!
👣
🐾
🐾
Córka mówi:
-wiesz mamo: będę świętą ale...
-ale co?
-ale ten Symek....
-wiesz, święci całe życie walczyli....
-no...ale wies jaki on jest ...
hahahahahaha
Maciek (lat 3,5): - A czy możemy sobie czyścić uszy językiem? - Nie, nie da się. - A żyrafy mogą!
Wnuczka Łucja, l. 4 (na stałe mieszkająca w Norwegii, obecnie z wizytą w Polsce), której ojciec pokazywał Grób Nieznanego Żołnierza. "A dlaczego mają tam grilla?"
Wyobrażam sobie moich starszych w tym wieku, zapewne któryś by wypalił że owszem, nawzajem możemy sobie czyścić uszy językiem.....🥴😵💫🤢
Maciek (3,5): -Wiesz mamo, a ja czasem bawię się z Jezusem. - Tak? Opowiesz mi o tym? - Już powiedziałem.
To było po obejrzeniu tego filmu, gdzie chłopiec wybudzany ze znieczulenia widzi Jezusa i swojego zmarłego tatę.
https://www.youtube.com/shorts/ielP0DuJlkI
Najstarszy, Syn1, dopóki nie urodził się Syn2 (2,5 roku różnicy) odkąd skończył ok rok bawił się ze swoim "kolegą".
Uważaliśmy że to bujna wyobraźnia dziecka ale te ich dziecięce "dialogi" naprawdę sprawiały wrażenie autentycznych. "Ktoś" był obecny . Taki maluch nie ma aż tak rozwiniętego OUN żeby sobie wykreować fikcyjnego towarzysza.
Ciężko powiedzieć coś więcej, on nie potrafił nam nic więcej przekazać niż dziecięce rozmówki.
Trwało to do około 3,5 r.ż. aż to miejsce zajął Syn2 już na tyle zdolny żeby nawiązać kontakt i interakcję że starszym bratem.
Zresztą próby "włączenia" się w ten "dialog" zawsze kończyły się jego zerwaniem.
Takie spostrzeżenie.
Co prawda nie moje a Marnioka i nie powiedziało a zaśpiewało mi w prezencie, ale zamieszczę.
A gdyby ktoś chciał się dowiedzieć jak tu sobie mieszkamy, to Emi przygotowała całkiem niezłą mapę mentalną:
Dziś po obiedzie synowa poszła się zdrzemnąć. Gnój mówi do wnusia:
-- Idę do mamy, też się zdrzemnę.
-- Ok, tylko dziecka nie zróbcie.
I na co im ta edukacja seksualna?
na śpioszka?
hehe...ogarniety jest młody trepek - myślę że on mógłby prowadzić te zajęcia
Przypomniał mi się kawał:
Maciek (lat 3,5):
Hm, jeśli tak chlapnie poza domem, to jeszcze Wam założą niebieską kartę ;-)
Wklejałem tu fragment świadectwa opisowego wnusia. No, generalnie trudno mu zachować spokój i skupienie na lekcjach.
Historia była taka:
Byliśmy w ich mieście załatwić jakieś formalności. Usłyszeliśmy, że wnuki idą z drugą babcią na mszę (w dzień powszedni). Wykorzystaliśmy okazję i poszliśmy z nimi.
Wracamy do domu, synowa wraca z pracy (a może szkoły wnuczka?) i daje mu przy wszystkich reprymendę, że uwaga w szkole itd.
Wziąłem go na kolana i powiedziałem (nikt nie słyszał), że mu zdradzę wielką tajemnicę, że dzieciom się wydaje, że jak będą niegrzeczne, zrobią coś złego, to inni będą ich za do podziwiać, ale prawda jest taka, że zaimponują swoją odpowiedzialną postawą, będą pomagać rodzicom, kolegom, będą grzeczni i godni zaufania. Wnuk pokiwał głową i obiecał zmianę stanowiska.
Minęło parę dni i przyniósł pochwałę za zachowanie. My oczywiście też go pochwaliliśmy. Minęło znowu parę dni i przyniósł drugą pochwałę.
On chodzi na takie zajęcia pozalekcyjne i na tych zajęciach pani prowadząca pyta go co u niego, jak tam w szkole. On się chwali tymi pochwałami. Pani mówi:
-- Ooo, a co spowodowało taką zmianę?
-- Byłem z dziadkami na Mszy i tam sobie postanowiłem, że już będę grzeczny.
Nie wiem tylko, czy Gnój nie wymyśla takich historii, żeby coś od nas wyciągnąć.
Ten Wątek to naprawdę śmieszny powinien być.
Jak "Satyra w krótkich majteczkach" z Kuriera wycięta. Pamiętacie?
A ja tutej ze swoimi głupotami jak jakiś rodzinny psycholog wyskakuję:
Ale to do trepa, którego darzę wysokiem respektem i wiem , że mnie zrozumie:
Dawaj go więcej na strzelnicę, ucz go jeździć samochodem (standartem, w szczególności), języka angielskiego już teraz.
Parę nic niby nie znaczących atrybutów da mu przewagę w młodem życiu. Wśród kolesiów, pci pięknej (kuleżanek) a nawet dorosłych.
Piszę to na swoim własnym przykładzie. Być może się mylę. Ale ja prosty chłop jestem.
"To nie bug, to feature" który dyskutujem na forum to idiotyzm. Nie dajmy się zbałamucić.
Chłopak ma szanse, trzeba go pokierować!
Wyczaj co go interesuje i nie blokuj tego.
Nie każden musi być profesur, roket sajętyst, czy inny copro - nine to five szwanc.
👣
🐾
🐾
No jasne, ale ponieważ ja go widzę raz na miesiąc, z tego raz na 2 miesiące u mnie, to i ta aktywność jest z doskoku. Ale faktem jest, że ilekroć przyjeżdża, tylekroć staram się, żebyśmy robili coś ekstra.
Standartu już niestety nie mamy żadnego we flocie.
Ale piła łańcuchowa, wyrzynarka, wiertarka, wkrętarka, kosiarka, sekator, są w obrocie. Następne w planie robienie latawca. Była nauka znaków drogowych - opowiedzenie, różne testy internetowe. Następnym razem będzie na żywca, na ulicach.