Najpopularniejsze
Odp.: Canada
Od przyszłego zięcia dostałem w prezencie baterię piwek kraftowych (różnych). Tak z dwadzieścia. Może z pińć znałem. U nasz jest tyle kraftowych z microbreweries, że nie da rady znać wszystkich. Zresztą podobnie jak w Polsce, za co chałwy!
Za kawalerskich caszów trzy półki w lodówce beły zapełnione piwem a tylko jedna jakimiś resztkami jedzenia, przeważnie boxes of pizza 30X30 cm a w środku jeden, góra dwa trójkąciki starej pizzy, jakaś kiełbasina, parę (napoczętych) puszek czy słoiczków jakiegoś barachła, ketchup, majonez, pół chleba i talerz z jakimś niedojedzonem makaronem ze wczorej.
Na dole te szufladki zwane przez fabrykie lodówek "crisper" a przez ludożerkie "rotter", bo wszyskie zapomniane warzywa beztrosko tam se gniją, u mnie tyż beły zawalone pojedyńczemy puszkamy z piwem pomięszanemy z sałatą, ogórem, pomidorkiem i okazjonalną pieczarką.
Jak Tereska nastała to szlus! Z lodówki pustej jak wymarłe igloo zrobiła się oaza dostatku. Mięsa, wędliny, sery, ryby, owoce morza, warzywa, frukta, i inne delikutasy, nie tylko polskie i filipińskie ale z całego świata zawaliły lodówę, że miejsca na piwo nie było!
Jak raz w 2013 lodówa z tego dobrobytu wysiadkie zrobiła to nawet się ucieszyłem. Kupie se nowe, że i na piwko miejsca mie starczy, myślę. Ale dzie tam! Im większa lodownia tem więcej towaru Tereska upchła a ja piwko moje po parę kanek tylko w wolne miejsca wtryniać muszę.
Wracając do początku histerii: Do tego doszło, że piwka musiałem po jednemu wkładać, żeby przed degustacją się dobrze schłodziły.
Ale które, ale które? Jak wszystkie oko cieszą a, za przeproszeniem, narząda zmysłów smakowych i węchowych już nóżkamy przebierają z antycypacją.
Wymyśliłem se ja, żeby losy od 1 do dwudziestu na karteluszkach domową sposobą sklecić i z zamkniętemy oczamy jeich z kapelusia ciągnąć. Ale mimo, że papiór jakiś znalazłwszy, nożyczek i tak znaleźć nie mogłem coby losy powycinać. A zresztą, wuj - stwierdziłem, że i tak kapelusia nie zaposiadam.
Nie w ciemię bity i z nowo techniką oblatany wyguglałem Random Number Generator, gdzie losowanie w zacisznych pieleszach domowego fotela można se uskutecznić. Wczorej ustawiłem piwka na półce od jednego do dwudziestu i na kogo wypadnie na tego bęc!
Wypadło na Guilty Remnant White Stout. Nie było gdzie puchy wstawić więc zawinełem w folię i wtryniłem do gara z bigosem poczem zakryłem pokrywką. Dzisiej piwko było schłodzone jak tralala.
.
.
.
.
.
.
Consummatum est.
Smakowało jak mrożona waniliowa kapuczina. Dałem Teresce mówiąc:
"Spróbujże, Królowo mojej piękności, bo kawkie lubisz, to może zięć ci od dzisiej piwka kupować będzie", ale powiedziała, że się jeszcze zastanowi.
.
.
.
.
.
.
Ja tam co do wynalazków sceptecznem jezdem i jak mam walić stauta to tradycyjnie czarnego Guinnessa wolę. Ale z całej puszki to obrazek świętego Michała Archanioła co złotą dzidą smoka starodawnego naparza mnie przypasował.
.
.
.
.
.
.
Nie zapominając o następnem piwku losowanie uskuteczniłem od 1 do 19 i wypadło: 12 - na Party Dad IPA, o czem następną razą.
.
.
.
.
.
.
Tylko musze miejsce w chłodniczej szafie znaleźć, bo widzę, że zostało zrobione przetasowanie i gar z bigosem do tyłu poszedł. Może jutro z rańca zsiadłe mleko opylę i kwaszone ogóry ze słoika wykończę to miejsce nawet na dwa piwa wygieneruję.
Przyjemnej niedzieli!
Odp.: Dobre wieści spoza Agory na jesienne wieczory
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od przytoczenia tej opowieści.
Sąsiad mi opowiadał, że nowy probosz chodząc po kolędzie, poznając parafian, dowiedział się od jednej parafianki, że studnia jej wysycha. Kobita mieszka na 20 metrach w domu, gdzie dźwi mają 1,60 wysokości, a strop 1,85 m. w jednoizbowym mieszkaniu. Ogrzewa je kuchnią kaflową. Studnia była już pogłębiana ale teraz znowu są kłopoty z nabieraniem wody. Kobita ma jakąś emeryturę, która nie pozwala jej na żadne ponadstandardowe wydatki.
Jakiś koleś wpłacił kilka tysi na konto parafii z przeznaczeniem na pomoc charytatywną. Probosz mu powiedział, że może by tej kobicie pogłębić studnię a może jej przyłącze wody zrobić. Sąsiad zbadał sprawę i okazało się, że sąsiadowi tej kobity też wyschła studnia, więc pogłębienie nie zadziała. Trzeba zrobić przyłącze.
Zadzwonił do urzędu, żeby sprawdzić, z czym się wiąże to przyłącze. Spytali go o nr działki, a on nie znał, znał tylko adres. Chcieli go z buta potraktować:
-- Jagto? Nie zna pan numeru działki?
-- Ano nie znam, gdyż to parafia ma zamiar sprawę przeprowadzić charytatywnie.
Jak to w urzędzie usłyszeli, wszystko było na poduszkach. Sprawy, na które tam czekano tygodniami były załatwiane z dnia na dzień, na poduszkach.
Od studzienki do domu było ca 50 m. Pani kerownik pedziała, że to (przyłącze od studzienki do domu) będzie zrobione gratis. Powiedziała, że trzeba tylko kupić materiały i podała w której hurtowni. Sąsiad poszedł do tej hurtowni, opowiedział historię a właściciel na to:
-- To ja dam materiały za pół ceny. Już się robiło take rzeczy.
Sąsiad za piniondze parafii nabył potrzebne rzeczy, w tym przepływowy ogrzewacz. Kobita, która nigdy w życiu nie miała wody w chałpie, teraz ma bieżącą i ciepłą.
O całej historii dowiedziała się moja kochana żona, która postanowiła w tym roku zrobić darmowe badania dla parafian. W tym celu swoim staraniem załatwiła za darmo aparat, wyposażenie gabinetu (od firmy - dystrybutora aparatów). Przygotowała treść ogłoszenia na stronę parafii, przygotowała i rozwiesiła treść ogłoszenia do kruchty. W przedświąteczną niedzielę po wszystkich Mszach robiła zapisy na badania. Przygotowała gabinet. Utworzyła w ms excel wzór graficzny opisu. Wzięła wolne z roboty i od ostatniej soboty to dziś dzień w dzień przyjmowała parafian i robiła im darmowe badania w parafialnej świetlicy..
Żona zaprosiła panią kerownik z urzędu i jej podwładnych robiących przyłącze na te badania. Bardzo chętnie skorzystali, gdyż było wśród nich paru onko pacjentów. Udało się wyjaśnić jakiś problem, którego przyczyny nikt nie był w stanie zdiagnozować.
No, w ogóle wykryła kilkanaście zmian w tym kilka raków we wczesnym stadium (czyli można powiedzieć, że uratowała kilku osobom życie).
Tak się toczy życie na wsi.
W całej sprawie nik nikogo nie zabił, nie pobił, nie okrat, więc pewnie w tv tego nie będzie.
Jeden z parafian po wyjściu z badania przyklęknął przed figurą Maryi i modlił się tam doś długo.
.
.
Odp.: De partu dzieciorum
Kryzys jest wielowymiarowy i ma wiele przyczyn więc nie ma jednej odpowiedzi.
W popkulturze mamy lansowanie postaw antynatalistycznych. Stare bezdzietne panny strzykają jadem na kobiety posiadające dzieci, a zwłaszcza wielodzietne.
Nadopiekuńcze mamusie, głownie jedynaków, wychowały patologię, która nie nadaje się do niczego.
Kultura materialna uczy nas, że jak coś się uszkadza, to nie naprawiamy, a szukamy czegoś nowego.
Emocjonalny egotyzm jako wzorzec porozumiewania się.
Abdykujące lub wycofujące się organizacje takie jak Kościół, Szkoła, Rodzina, przy bardzo dużym nacisku państwa (zobaczyłem plakat adresowany do dzieci, który był instrukcją dla Pawki Morozowa).
Czy to coś nowego? Tak, bo sztafaż się zmienił. Nie, bo jak przeczytamy kilka biografii rodów arystokratycznych, to pojawia się dość powszechna praktyka adoptowania dzieci! czyli elity zawsze popadały w kryzys dzietności. Już podczas Pierwszej Wojny Światowej prusacy śmiali się z francuskiej armii jedynaków.
Zmiana polega na tym, że zainfekowano tym resztę społeczeństwa na skalę wcześniej niespotykaną.
Nawet przy tej dyskusji wskazujemy na koszty posiadania dzieci, a ani razu nikt nie wspomniał o wszystkich porankach świata, które zaoferowaliśmy takiemu dziecku, o bezbrzeżnym zaufaniu, którym nas ono obdarza, o ufnej miłości jakiej doświadczamy, o wzruszeniach jakim jest niewyczerpanym źródłem, o byciu lustrem które irytująco wyostrza nasze wady, ale daje nam za to szansę stawania się lepszymi.
Dzieci są jak powietrze, czyli bardzo łatwo dostrzegamy gdy jest kiepskie, natomiast z trudem dostrzegamy jak jest wspaniałe. Piszę z doświadczenia straty dziecka, gdyż Michał zmarł 01.02.2011, a Nina urodziła się 20.01.2017.
To my sami, cierpiętniczy rodzice stajemy się potężną siła antynatalistycznej propagandy.
Odp.: Wybory 2025
Miałem mieszane uczucia gdy Stanowski zgłosił kandydaturę, ale widzę że to jednak pożyteczne posunięcie.

Odp.: De partu dzieciorum
Smutne wnioski z wywodów Koleżeństwa płyną... Jakie remedium? Kobiety mają się nie kształcić? Bo nie wiem co mam mówić swoim licznym wnuczkom ;-) Córkom nie zdążyłem powiedzieć, więc skończyły studia. A jedna nawet, o zgrozo, dwa fakultety. Tylko nie bardzo pasuje do schematu bo urodziła czwórkę dzieci.

Odp.: Praworządność 2.0
TSUE właśnie zakończył spór o neosędziów:
"Ani udział w procesie nominacyjnym KRS, ani brak dostępu kandydatów, którzy nie zostali rekomendowani do powołania, do skutecznego środka zaskarżenia - niezależnie od tego czy owe czynniki są rozpatrywane odrębnie czy łącznie - nie może automatycznie prowadzić do wniosku, że dany sędzia sądu powszechnego nie jest sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy" - uznał rzecznik."

Odp.: Wybory 2025
Piękny plaskacz na koniec zafundował Trzaskowskiemu Nawrocki, gdzie zadał mu pytanie, nie przerywał, pozwolił płynąć, aby na własnym czasie wypalić, że dzięki Trzaskowskiemu odmłodniał do roku 2015, gdzie Bronisław Komorowski podobnie się wypowiadał, więc widzi Rafała na szlaku Bronisława.
Taki piękny liść na koniec.
Odp.: Wybory 2025
@Mania powiedział(a):
Zrobię coś dla Rafała: zagłosuję na Karola.
To jest dobre. Żeby oszczędzić Rafałowi wielu stresujących sytuacji związanych z prezydenturą, zagłosuję na Nawrockiego. Robię to tylko dla Rafała.