Raczej nie potrafią się dogadać, bo każdy obstaje przy swoim. Mówią jakby obcymi językami i dlatego jeden drugiego nie rozumie. Wieża Babel i pomieszanie języków.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Komunizmu na ten przykład na Soborze Watykańskim Drugim nie potępiono ani jednym słowem. Najwyższy czas to opóźnienie nadrobić, bo do drzwi ostro dobija się już kolejna wersja tego ustroju
MarianoX napisal(a): Komunizmu na ten przykład na Soborze Watykańskim Drugim nie potępiono ani jednym słowem. Najwyższy czas to opóźnienie nadrobić, bo do drzwi ostro dobija się już kolejna wersja tego ustroju
Myszora odsłuchałem, jak to papa Franz nie zauważył 5oo uchodźców z Kuby w trakcie pogadanki o przyjmowaniu uchodźców islamistów
MarianoX napisal(a): Komunizmu na ten przykład na Soborze Watykańskim Drugim nie potępiono ani jednym słowem. Najwyższy czas to opóźnienie nadrobić, bo do drzwi ostro dobija się już kolejna wersja tego ustroju
Myszora odsłuchałem, jak to papa Franz nie zauważył 5oo uchodźców z Kuby w trakcie pogadanki o przyjmowaniu uchodźców islamistów
Właśnie słucham, skąd ta bezustanna ślepota czynników watykańskich na lewe oko?
Brzost napisal(a): Tak. To najbardziej "włoski" kraj w Ameryce Łacińskiej. Ze szkoły pamiętam nowelę o emigracji włoskiej (E. De Amicis - "Od Apeninów do Andów").
Jakby, no, okoliczność że obecny okupant Tronu Piotrowego jest z pochodzenia plugawym Włochulcem to, jakby, najmniejszy zarzut, który mu bym stawiałbym.
Brzost napisal(a): Tak. To najbardziej "włoski" kraj w Ameryce Łacińskiej. Ze szkoły pamiętam nowelę o emigracji włoskiej (E. De Amicis - "Od Apeninów do Andów").
Wielu Argentyńczyków do dziś mówi po hiszpańsku z włoskim akcentem.
Wracając do tytułowego pytania, to poszukiwania osoby znającej nań odpowiedź prowadzić zdają się w kierunku znanej i lubianej postaci Chucka Norrisa.
Ponieważ wątek tradi-papieski został zamknięty, podrzucam c.d. rozważań o "Traditionis custodes" tudzież o synodalności:
W relacji metropolity warszawskiego ks. kard. Kazimierza Nycza po wizycie ad limina wybrzmiał ciekawy głos na temat niedawnego papieskiego motu proprio „Traditionis custodes”.
Za ekai.pl przytaczam odnośny fragment wypowiedzi:
„W kongregacji liturgicznej bardzo ciekawa była dyskusja dotycząca liturgii trydenckiej. Biskupi zadawali pytania, związane zwłaszcza z kościołami parafialnymi, w których ewentualnie mogłaby być dalej sprawowana ta liturgia, a także z rozszerzaniem możliwości jej odprawiania, zgodnie z motu proprio „Traditionis custodes”, gdyby w przyszłości zaszła w Polsce taka potrzeba. Z jednej strony w kongregacji przyznano, że sprawa została rozwiązana zbyt ostro i zamiast służyć jedności, w pojedynczych wypadkach, mogło to prowadzić do tego, że ktoś odszedł z Kościoła, bo nie zostały zaspokojone jego potrzeby. Z drugiej strony wyrażono wolę interpretowania motu proprio rozszerzająco – bardziej według ducha niż litery wydanego prawa. Czekamy na obiecane wytyczne na ten temat”.
Źródło cytatu: Kard. Nycz podsumowuje wizytę „ad limina” | eKAI
Powiedziałbym, że relacja ks. kard. Nycza jest umiarkowanie pocieszająca. Pocieszająca, ponieważ przede wszystkim wynika z niej, że jest znacząca grupa polskich biskupów, którym ta sprawa leży na sercu i którzy woleliby wyjść poza ciasne ramy nakreślone przez TC. To ważny sygnał w kontekście przekazania przez papieża kompetencji biskupom diecezjalnym co do udzielania pozwoleń na tradycyjną liturgię. Druga rzecz pocieszająca jest taka, że najwyraźniej na Watykanie zorientowali się, że przestrzelili i próbują coś z tym zrobić. Sformułowanie nt. interpretacji rozszerzającej „bardziej według ducha niż litery” jest chyba znakiem próby wycofania się rakiem bez utraty twarzy, chociaż prawdę powiedziawszy, w przypadku TC „duch” jest jeszcze gorszy niż „litera”. Duch jest bowiem taki, że koniec z Tridentiną, chwilowo będzie jeszcze trochę pozwoleń, ale „tradsi” mają się bezwzględnie przystosować do novus ordo. Jeśli jednak odwołanie się do „ducha” stanie się tutaj przykrywką dla pewnego poluzowania restrykcyjnych zapisów TC, tym lepiej. Dlaczego piszę natomiast, że powyższa relacja jest tylko umiarkowanie pocieszająca? Bo sprawia to wrażenie niezłego chaosu, który musi panować na Watykanie. Najpierw strzał z armaty ciężkiego kalibru, a potem upsss, chyba przesadziliśmy. Wzmacnia to moje odczucie wyrażone w lipcowym komentarzu, że TC to dokument przygotowany na kolanie, może na skutek nadstawienia ucha na głos doradcy pokroju prof. Andrei Grillo. Na wszelki wypadek jednak powtórzę, że nie zwalnia to nikogo z obowiązku posłuszeństwa wydanym rozporządzeniom. Jak mówił św. Stanisław Papczyński i jak do tej pory jest zapisane w Konstytucjach mojego Zgromadzenia, „niech współbracia nie patrzą na to komu, ale ze względu na Kogo mają być doskonale posłuszni”. Według słów kard. Nycza, czekajmy na dodatkowe wytyczne. Może faktycznie będą rozszerzające w stosunku do samego TC.
Jeszcze jedna rzecz a propos niedawnego motu proprio i rozpoczętego dopiero co Synodu o synodalności. Ideę synodalności jak najbardziej popieram. Rozumiem również postulat, by słuchać głosu wszystkich, nawet tych co pozostają poza Kościołem. Sprawy dziś są bardzo złożone i wiele odejść jest spowodowanych grzechami i postawami nas katolików (w tym oczywiście księży). Biblijne „z waszej to bowiem przyczyny poganie bluźnią imieniu Boga” (Rz 2,24) jest dzisiaj bardzo aktualne. Ale jeśli uważnie i bez uprzedzeń słuchać „wszystkich”, to chyba również tradycjonalistów, którzy poza Kościołem przecież nie są? I jeśli dawać się prowadzić Duchowi i odkładać na bok gotowe schematy, to może dopuścić również taką ewentualność, że Duch będzie mógł poprowadzić w kierunku innych rozwiązań niż te przyjęte w TC, które nie jest przecież dokumentem nieomylnym? Tak tylko pytam.
Kler zabrania okolicznej ludności oddawania czci Panu Jezusowi i Matce Boskiej.
Zdanie to nie oddaje jednak wszechstronnie natury zjawiska i gdyby na nim poprzestać, może wprowadzać w błąd.
A czegóż, aby, nie oddałem? Jakby, taka byłą główna refluksja, jaka w mym baniaku narodziła się po lekturze całości tekstu.
Oficjalny powód podany przez wołoski lokalny epidiaskop był taki, ze procesje miały pod płaszczykiem pobożnościowym oddawać szacun miejscowym funkom....Kozy Nostry, gdyż zatrzymywały się pod domem bossa.
Procesje ku czci Geji Niebinarnej Matki lub innej Paczabamby z pewnością nie uczyniłyby takowego faux-pas.
Komentarz
"Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał"
Wieża Babel i pomieszanie języków.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Ostatnio sie dowiedziałem, że jeden błazen z tej branży naciskał na krura Stasia, żeby się do Targowicy zapisał się. No cóż za menda!
Ze szkoły pamiętam nowelę o emigracji włoskiej (E. De Amicis - "Od Apeninów do Andów").
Wracając do tytułowego pytania, to poszukiwania osoby znającej nań odpowiedź prowadzić zdają się w kierunku znanej i lubianej postaci Chucka Norrisa.
W relacji metropolity warszawskiego ks. kard. Kazimierza Nycza po wizycie ad limina wybrzmiał ciekawy głos na temat niedawnego papieskiego motu proprio „Traditionis custodes”.
Za ekai.pl przytaczam odnośny fragment wypowiedzi:
„W kongregacji liturgicznej bardzo ciekawa była dyskusja dotycząca liturgii trydenckiej. Biskupi zadawali pytania, związane zwłaszcza z kościołami parafialnymi, w których ewentualnie mogłaby być dalej sprawowana ta liturgia, a także z rozszerzaniem możliwości jej odprawiania, zgodnie z motu proprio „Traditionis custodes”, gdyby w przyszłości zaszła w Polsce taka potrzeba. Z jednej strony w kongregacji przyznano, że sprawa została rozwiązana zbyt ostro i zamiast służyć jedności, w pojedynczych wypadkach, mogło to prowadzić do tego, że ktoś odszedł z Kościoła, bo nie zostały zaspokojone jego potrzeby. Z drugiej strony wyrażono wolę interpretowania motu proprio rozszerzająco – bardziej według ducha niż litery wydanego prawa. Czekamy na obiecane wytyczne na ten temat”.
Źródło cytatu: Kard. Nycz podsumowuje wizytę „ad limina” | eKAI
Powiedziałbym, że relacja ks. kard. Nycza jest umiarkowanie pocieszająca. Pocieszająca, ponieważ przede wszystkim wynika z niej, że jest znacząca grupa polskich biskupów, którym ta sprawa leży na sercu i którzy woleliby wyjść poza ciasne ramy nakreślone przez TC. To ważny sygnał w kontekście przekazania przez papieża kompetencji biskupom diecezjalnym co do udzielania pozwoleń na tradycyjną liturgię. Druga rzecz pocieszająca jest taka, że najwyraźniej na Watykanie zorientowali się, że przestrzelili i próbują coś z tym zrobić. Sformułowanie nt. interpretacji rozszerzającej „bardziej według ducha niż litery” jest chyba znakiem próby wycofania się rakiem bez utraty twarzy, chociaż prawdę powiedziawszy, w przypadku TC „duch” jest jeszcze gorszy niż „litera”. Duch jest bowiem taki, że koniec z Tridentiną, chwilowo będzie jeszcze trochę pozwoleń, ale „tradsi” mają się bezwzględnie przystosować do novus ordo. Jeśli jednak odwołanie się do „ducha” stanie się tutaj przykrywką dla pewnego poluzowania restrykcyjnych zapisów TC, tym lepiej. Dlaczego piszę natomiast, że powyższa relacja jest tylko umiarkowanie pocieszająca? Bo sprawia to wrażenie niezłego chaosu, który musi panować na Watykanie. Najpierw strzał z armaty ciężkiego kalibru, a potem upsss, chyba przesadziliśmy. Wzmacnia to moje odczucie wyrażone w lipcowym komentarzu, że TC to dokument przygotowany na kolanie, może na skutek nadstawienia ucha na głos doradcy pokroju prof. Andrei Grillo. Na wszelki wypadek jednak powtórzę, że nie zwalnia to nikogo z obowiązku posłuszeństwa wydanym rozporządzeniom. Jak mówił św. Stanisław Papczyński i jak do tej pory jest zapisane w Konstytucjach mojego Zgromadzenia, „niech współbracia nie patrzą na to komu, ale ze względu na Kogo mają być doskonale posłuszni”. Według słów kard. Nycza, czekajmy na dodatkowe wytyczne. Może faktycznie będą rozszerzające w stosunku do samego TC.
Jeszcze jedna rzecz a propos niedawnego motu proprio i rozpoczętego dopiero co Synodu o synodalności. Ideę synodalności jak najbardziej popieram. Rozumiem również postulat, by słuchać głosu wszystkich, nawet tych co pozostają poza Kościołem. Sprawy dziś są bardzo złożone i wiele odejść jest spowodowanych grzechami i postawami nas katolików (w tym oczywiście księży). Biblijne „z waszej to bowiem przyczyny poganie bluźnią imieniu Boga” (Rz 2,24) jest dzisiaj bardzo aktualne. Ale jeśli uważnie i bez uprzedzeń słuchać „wszystkich”, to chyba również tradycjonalistów, którzy poza Kościołem przecież nie są? I jeśli dawać się prowadzić Duchowi i odkładać na bok gotowe schematy, to może dopuścić również taką ewentualność, że Duch będzie mógł poprowadzić w kierunku innych rozwiązań niż te przyjęte w TC, które nie jest przecież dokumentem nieomylnym? Tak tylko pytam.
Źródło:
https://www.liturgia.pl/maciej-zachara-mic-o-traditionis-custodes-raz-jeszcze/
a, ma artretyzm (dobrze zrozumiałem)?
https://deon.pl/kosciol/abp-palermo-zabronil-samowolnego-wyboru-swietych-patronow,1862351
Oficjalny powód podany przez wołoski lokalny epidiaskop był taki, ze procesje miały pod płaszczykiem pobożnościowym oddawać szacun miejscowym funkom....Kozy Nostry, gdyż zatrzymywały się pod domem bossa.
Procesje ku czci Geji Niebinarnej Matki lub innej Paczabamby z pewnością nie uczyniłyby takowego faux-pas.
powstaje nowa parafia we Włoszech, biskup proponuje Ducha św.
Nie! nie! nie!
dlaczego?
z jaką figurą pójdziemy na pielgrzymki? z małym gołąbkiem?