Skip to content

Kolenda

1235»

Komentarz

  • Ja bym to podsumował inaczej:

    • dobrze, że Kościół utrzymuje się z żebractwa
    • dobrze że Kościół wspiera się korzystając z posiadanego majątku
    • podatek kościelny to 'zuo'
    • różnica pomiędzy dziesięciną a tacą to miara nieudolności księży.
  • Jest w tym sensie bez sensu, że dyskutanci stosują interpretację rozszerzające i do nich się odnoszą. Ale przecież nie nalegam.

  • @ms.wygnaniec powiedział(a):
    Ja bym to podsumował inaczej:

    • dobrze, że Kościół utrzymuje się z żebractwa
    • dobrze że Kościół wspiera się korzystając z posiadanego majątku
    • podatek kościelny to 'zuo'
    • różnica pomiędzy dziesięciną a tacą to miara nieudolności księży.

    Nie wiadomo, z czego się i w jakim stopniu utrzymuje.

  • edytowano 28 June

    @ms.wygnaniec powiedział(a):

    @Pani_Łyżeczka powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @Wielen powiedział(a):
    W Ewangeliach jest o prowadzeniu i chronieniu owiec a nie o strzyżeniu.

    W Ewangeliach jest o dbaniu.
    Jednym z elementów dbania o owce jest ich strzyżenie i dojenie.
    To wchodzi w zakres obowiązków pasterza.
    Pasterz zapewnia owcom bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
    Owce rewanżują się pasterzowi wełną i oscypkami.
    Tak to Stwórca ustanowił.

    Tia owca boi się wilka a pasterz ja zjada ;)

    Ta dyskusja jest bez sensu. Po co komu ta wiedza - wierni są organem nadzorczym, audytem, właścicielem !?

    Jako księgowa pytam.

    W mojej alegorii wierni są dla Kościoła jak Socios dla FC Barcelona, teraz sobie koleżanka, jako księgowa, powybiera ;)
    Wniosek co do celowości popieram.

    Socjos, elajs, fans czy inni członkowie stowarzyszeń wspierających mogą sobie rozliczać swoje jednostki organizacyjne ,nawet transparentnie, używając infrastruktury KRS ale nic im do finansów klubów, idoli czy inszych rzeczy, które wspierają.
    Czy fanklub Zenka Martyniuka czy Nergala patrzy im w księgi - no nie.

    W przypadku kościoła sprawa jest prosta dajesz podług sumienia / wg uznania i tyle, masz nad tym pełną kontrolę i starczy.

  • @Pani_Łyżeczka powiedział(a):

    @Mania powiedział(a):

    @Wielen powiedział(a):
    W Ewangeliach jest o prowadzeniu i chronieniu owiec a nie o strzyżeniu.

    W Ewangeliach jest o dbaniu.
    Jednym z elementów dbania o owce jest ich strzyżenie i dojenie.
    To wchodzi w zakres obowiązków pasterza.
    Pasterz zapewnia owcom bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
    Owce rewanżują się pasterzowi wełną i oscypkami.
    Tak to Stwórca ustanowił.

    Tia owca boi się wilka a pasterz ja zjada ;)

    Ta dyskusja jest bez sensu. Po co komu ta wiedza - wierni są organem nadzorczym, audytem, właścicielem !?

    Jako księgowa pytam.

    Pasterz zjada tylko chłopaków. Tzn. przedaje głównie do kababowni. Przynajmniej tak jest u mię na wiosce.

  • 1

    Kiedyś, pamiętam, jak ksiądz chodził po kolendzie to się na niego wyczekiwało. Tak jak Marniok, rodzice wysyłali chłopaków na zwiady, gdzie ksiądz jest. Matka ustawiała na stole Krzyż, świece, na talerzyku święcone wodę i kropidło!
    Wszyscy byli odświętnie ubrani, dom wysprzątany.
    Rodzice przepytywali nasz z katechizmu, żebyśmy znali, żeby nie było obciachu, bo co jak ksiądz zapyta a ty nie będziesz umiał?
    Wszyscyśmy chodzili na religię i do kościoła i ksiądz nasz znał.
    Przyjęcie księdza to było święto!

    Nigdy nie pamiętam, żeby Rodzice dyskutowali ile dać w kopertę. Choć nam się nie przelewało, Ojciec zawsze powtarzał, że trzeba Kościół wspierać (nie parafię - Kościół). A jak parafia potrzebowała to zawsze extra piniądz się znalazł.

    Chociaż byłem małoletnim szczylem pamiętam jak Rodzice starali się nie "odbębnić kolendy" ale rozmawiali o problemach i potrzebach parafii, a nawet o osobistych sprawach. Luzik. Rodzice mówili wszystko o sobie a ksiądz o sobie, o tym skąd pochodzi, jak się tu znalazł, swoim życiu, rodzinie, troskach, kłopotach.
    Jako dzieciom nie wolno nam było odejść od stołu, więc słuchałem i trochę pamiętam.
    Dlatego swoich księży się znało! (i kochało)!

    Jak ksiądz chodził to paru mężczyzn, przynajmniej dwóch ale przeważnie trzech odprowadzało księdza na zmianę od domu do domu a na kuniec, ktuś kto miał samochód odwoził go na plebanię.
    Bo ksiądz to był gość, niepodobna, żeby mu się coś stało. A wiadomka, koperty za pazuchą mogły kogoś podkusić.
    Listonosze byli obrabiani notorycznie.
    To lata 60-te, jak by nie było. Okęcie - zielona Warszawa, pół miasto, pół wieś. Nawet taki szpenio jak Stępowski o nasz śpiewał i się nasz bał. A ja tam się chowałem.

    cdn. [jutro]

    👣

    🐾
    🐾

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.