Turning Point in USA
W ciągu tygodnia od śmierci Ch.Kirka Ameryka się zmieniła i wygląda to na rewolucję konserwatywną; bez przemocy, pokojowo, po Bożemu, ale bez cienia tolerancji dla niegodnych zachowań, bez tolerancji dla celebrowania zbrodni. Jest to masowy ruch oddolny. I skuteczny; lewaccy barbarzyńcy tracą pracę, bo pracodawcy zwalniają lekarzy, pielęgniarki i nauczycieli, którzy cieszą się publicznie ze śmierci człowieka, który ROZMAWIAŁ.
Ani prezydenta Kennedy'ego, ani Martina Lutera Kinga nie żegnano tak powszechnie i w taki sposób. W jaki sposób? Kirka żegna naród na 1000 sposobów, jak kto może - obejrzyjcie godzinny film Cejrowskiego, który zebrał obrazki z całej Ameryki ( i nie tylko Ameryki).
Oficjalny pogrzeb z udziałem Trumpa, Vance'a, Hegseta, oficjeli i setek tysięcy ludzi to tylko mały wycinek tego jak żegna Ameryka człowieka, który żył Słowem Bożym.
Gorąco zachęcam do obejrzenia filmu - kroniki ostatnich dni, które zmieniły Amerykę. Punkt Zwrotny w historii tego kraju. A Cejrowskiemu chwała, bo to najlepsze, co dotychczas zrobił w swoim życiu.
Komentarz
Jeśli apostołami ewangelii Kirka mają być osobnicy pokroju Cejrowera, to ja pozwolę sobie pozostać na boku.
Właściwe podejście. Obu stronom należy życzyć pełnego sukcesu.
Jak dla mnie taka postawa to zrównywactwo typu "pispeojednozło". Mimo jakichkolwiek zastrzeżeń bliżej mi do CK czy WC niż do lewackiej dziczy.
Cejrower ma zerowy wpływ na to, co się dzieje w USA i nie jego osoba nas interesuje.
On występuje tu tylko jako kronikarz.
Pytanie czy oni też postrzegają ciebie w taki sposób, dla lewaków jesteś prawakiem, dla prawaków jesteś lewakiem.
Myślę, że mogę z tym żyć
No właśnie, a Cejro dobrze z tego żyje.
Z czego? Z bycia dla jednych prawakiem a dla drugich lewakiem? Nie jestem pewien czy zrozumiałem.
Z transportu przez Wielką Wodę amerykańskiej myśli politycznej. Zdarza się, że trochę jej nabierze. Nie myśli, wody.
Rzecz transportera transportować. Transportare necesse est. A rzeczą klejenta wybierać. Nasz przezacny kolega również pomagał przy transporcie amerykańskich idej na grunt polski, z korzyścią dla tegoż gruntu.
Ostatnio na FB Klubu Jagiellońskiego pojawił się wpis z ducha podobny do tego, co Koledzy pisali. Też boleją nad ekscytowaniem się Kirkiem i szerzej tym, co dzieje się w USA, uznając to za przejaw mentalności kolonialnej. Zgadzam się z tym.
Pytanie brzmi, jakiej jakości kronikarz. Już nieraz był przyłapywany na kłamstwach, więc jego opowieści o tym, co dzieje się w USA, należy traktować z daleko posuniętą nieufnością.
...im większe wzmożenia, tym większy po nich kac
To "bolenie" to taki bartosiakizm, "kolonialny plankton się ekscytuje, natomiast światła uświadomiona elita jest ponad to, jest chłodna, potrafi zachować dystans". Tymczasem "mentalność kolonialna" to takie samo wyrażenie-wytrych jak "megalomania", "nietolerancja" i wiele innych. Bez konkretnego uzasadnienia nie znaczy nic, jest tylko epitetem do okładania innych. Kibicowanie w walce o RiGCz w innym kraju żadną mentalnością kolonialną nie jest.
WC to wiadomo. Ale krążą takie informacje po internecie, że Kirk ostatnio chodził na katolicką Mszę; pisał, że powinno się "venerate" (nie tłumaczę, żeby nie zniekształcać) Matkę Boską i jeszcze kilka. No, zupełnie jakby był na właściwej trajektorii. Nawet Izrael zaczął krytykować (wypowiedział nawet słow-klucz "genocide"!).
Niestety takie coś funkcjonuje i zasłanianie oczu tego nie zmieni. Sam byłem zniesmaczony, jak w Sejmie wznoszono okrzyki na cześć Trumpa. To już jest poziom utożsamienia zbyt daleko idący. Jak tak dalej pójdzie, to skończy się (a w wielu miejscach już się skończyło) na całkowitym wyłączeniu myślenia i ograniczaniu się do tłumaczenia i powielania tego, co wymyślono w USA. Tymczasem mamy swoje tradycje, no i swoje specyficzne problemy.
Swego czasu korwinowcy ekscytowali się kwestią broni, ignorując to, że to specyficznie amerykańska kwestia, amerykański bzik (w obie strony).
A co, nie należy cieszyć się Trumpem? Czy należy ale po inteligencku z niesmakiem?
Może wrzucę ten wpis, żeby było wiadomo, o co chodzi:
CZYTAŁEM LEGUTKĘ, KRASNODĘBSKIEGO, ZIEMKIEWICZA. ŁAPIĘ SIĘ ZA GŁOWĘ, GDY WIDZĘ, JAK POLSKA PRAWICA REAGUJE NA ŚMIERĆ CHARLIEGO KIRKA
💎Wychowałem się na polskiej prawicy, która była wyczulona na wszelkie wpływy zewnętrzne. Czytałem odważną publicystykę Ryszarda Legutki, który w latach 90. i na początku XXI wieku, w czasach zachwytu elit nad Unią Europejską i „wspaniałym Zachodem”, przestrzegał przed wyłączaniem krytycznego myślenia. Porównywał naszą ówczesną klasę komentującą do komunistycznych propagandystów sprzed pół wieku.
💎Sięgałem po „Demokrację peryferii” Zdzisława Krasnodębskiego, gdzie w 2003 roku diagnozował, że elity III RP zredukowały swoją rolę do bycia strażnikami i tłumaczami zachodnich standardów.
💎Na pierwszym roku studiów pochłonąłem „Michnikowszczyznę” Rafała Ziemkiewicza, który na marginesie afery Rywina bezlitośnie rozprawiał sięz dyskursem tworzonym przez „Gazetę Wyborczą”. I jeszcze dziś z wyraźną satysfakcją słucham redaktora Kożuszka, który lubi powtarzać ironicznie, że mainstream ma w Polsce poglądy normalne, tj. europejskie.
💎Konserwatywna publicystyka tamtych lat wyrastała na krytyce globalizacji, ojkofobii, miękkich wpływów kulturowych, wyprzedaży polskiego kapitału, dominacji niemieckich mediów w Polsce, rozrastającej się Unii Europejskiej i odmóżdżającej popkultury. Od zawsze obrywało się liberałom i postkomunistom – „elitom zewnątrzsterownym” i „kompradorskim” (te określenia były kluczowymi hasłami w konserwatywnym bingo).
💎Co z tego wszystkiego zostało? Obawiam się, że dziś polska prawica wyrzuca powoli całe to dziedzictwo na śmietnik. Reakcje na morderstwo Charliego Kirka – podobnie jak owacje na stojąco dla Trumpa w Sejmie, CPAC w Rzeszowie, przyjęcie estetyki MAGA przez Republikę czy lansowanie postaci w stylu Dominika Tarczyńskiego – stają się kolejnym symbolicznym momentem tego zwrotu.
💎Od kilku dni prawicowe media, politycy i komentatorzy z wielkim wzmożeniem komentują tragiczną śmierć Kirka. Można odnieść wrażenie, że brutalnie zamordowany amerykański publicysta konserwatywny zostanie w Polsce ogłoszony męczennikiem za dobrą sprawę.
💎Nie zaskakuje, że to wydarzenie wzbudza emocje. Kirk był gwiazdą ruchu MAGA, jego śmierć na kampusie akademickim wstrząsnęła amerykańską opinią publiczną. A skoro USA pozostają największym mocarstwem i gwarantem naszego bezpieczeństwa, nic dziwnego, że Polacy uważnie śledzą tę debatę. Ale czy naprawdę musimy nadawać temu wydarzeniu aż tak wielką wagę – skoro nie ma ono żadnego bezpośredniego związku z Polską?
💎Czy naprawdę powinniśmy przyjmować logikę amerykańskiej wojny kulturowej? Czy polska prawica nie przecenia znaczenia rodzimej lewicy, która ma się nijak do siły amerykańskiego wokizmu? Po co publikować filmy w stylu „I’m Kirk”, zakładać bluzy z hasłem #WhiteLivesMatter, skoro jeszcze niedawno szydziliśmy z polskich sympatyków #BlackLivesMatter, organizujących w Warszawie biedne protesty o sprawach zupełnie nam obcych? Dlaczego niektórzy politycy PiS noszą czapeczki MAKE POLAND GREAT AGAIN?
💎To, że polska lewica – z Anną Marią Żukowską na czele – reaguje na śmierć Kirka z brakiem empatii, trudno uznać za zaskakujące. Radość z czyjejś śmierci jest poniżej krytyki, więc lepiej zamilknąć.
💎Narzekania zewnętrzsterownych liberałów i lewicy na „MAGAizację” polskich konserwatystów pozbawione są wiarygodności. Jeśli śmieją się z tej amerykanizacji, to – jak u Gogola w Rewizorze – powinni śmiać się przede wszystkim z samych siebie. Chcą tego czy nie, w sprawie Kirka zachowują się dokładnie tak samo jak wzmożone, lewicowe dzieciaki na tamtejszych uniwersytetach.
💎Jednak dla samej polskiej prawicy to zjawisko jest groźniejsze. MAGAizacja obozu, który przez dekady budował swoją tożsamość na radykalnej kontrze wobec wszystkiego, co zewnętrzne, jest nie tylko brakiem konsekwencji, lecz także dowodem głębokiego pęknięcia.
💎Paradoks ruchu MAGA polega na tym, że zrodził się z krytyki globalizacji, a dziś sam rości sobie pretensje do globalnej obecności. Jego kluczową ideą jest niechęć wobec unifikacji i dowartościowanie różnic kulturowych, a jednak przyjęcie tej estetyki w Polsce prowadzi do uniformizacji – do zamiany konserwatywnego lokalizmu w imitację amerykańskiego stylu.
💎Poważni politycy, publicyści i intelektualiści oczywiście rozumieją, że chodzi głównie o gesty i symbole. Fascynacja MAGA ma sens z punktu widzenia spodziewanych pożytków ze zbliżenia Trumpa i polskich władz. Problem w tym, że zewnętrzna otoczka może bardzo szybko przeniknąć do samego serca konserwatywnego myślenia. A to oznaczałoby koniec tej prawicy, na której się wychowałem – i która, właśnie dziś w obliczu geopolitycznych i rozwojowych, jest Polsce szczególnie potrzebna.
👉Link do tekstu Konstantego Pilawy -> https://klubjagiellonski.pl/.../charlie-kirk-i-polski.../
u.
Za długie. Da się streścić w jednym zdaniu? No dobrze, w dwu.
Zrobiłem to już w komentarzu z 14:39.
wrzuciłem całość tylko po to, by nie było fałszywych domysłów odnośnie treści.
Dla wygody (by nie trzeba było przewijać) powtórzę:
Ostatnio na FB Klubu Jagiellońskiego pojawił się wpis z ducha podobny do tego, co Koledzy pisali. Też boleją nad ekscytowaniem się Kirkiem i szerzej tym, co dzieje się w USA, uznając to za przejaw mentalności kolonialnej. Zgadzam się z tym.
Wspaniały chochoł. Przeczytaj ponownie co napisałem. Nie napisałem, że coś takiego nie istnieje, tylko że jest to często wyrażenie stosowane nieadekwatnie, jako epitet. Oraz że w przypadku zainteresowania sprawą C. Kirka wyrażenie to nie odpowiada desygnatowi.
Nie, użycie tego określenia w kontekście tej sprawy jest jak najbardziej adekwatne. Ciekawe, czy ci emocjonujący się tą sprawą tak samo emocjonowali się zabójstwem Marka Rosiaka. Na naszym forum odnotowywano okrągłe rocznice, a nawet nie okrągłe (za miesiąc będzie kolejna i to okrągła - 15.). Ciekawe czy ci "nieskolonizowani" odnotują ją i czy wtedy, w 2010 r., tak się oburzali, poświęcali tyle czasu i wpisów. Na pewno nie.
Być może masz precyzyjny ekscytacjometr, który nie tylko w sposób obiektywny podaje stopień emocji związanych z tymi sprawami (z uwzględnieniem, dodajmy, zmian w technologiach komunikacyjno-medialnych na przestrzeni kilkunastu lat - jutuby, tiktoki itd. powszechność korzystania z nich także po stronie twórców treści, faktu że śp. M. Rosiak nie był osobą publiczną, że samo morderstwo nie było dokonane publicznie, że jednak reakcje po stronie antypisowskiej nie miały aż tak barbarzyńskiego wydźwięku i w takim natężeniu jak antykirkowskie itd.) ale jeszcze w sposób niezbity wykaże związek przyczynowo skutkowy między różnicami w emocjonalnych reakcjach ( jeśli wystąpiły) a tezą o mentalności kolonialnej. Jeśli tak, to gratuluję, cudowne narzędzie.
Jeśli natomiast jedyną "metodologią" jest subiektywna metoda wspomnieniowa "jak dziś pamiętam" to akurat ja osobiście zapamiętałem jednak duże wzburzenie , przynajmniej po "naszej" stronie. A nawet jeśli to moje wrażenie byłoby błędne to i tak nie da się z samego kryterium "ekscytacji" snuć tak generalizujących wniosków jak ten o mentalności kolonialnej.
A na koniec rzecz najważniejsza: to, że nasze oczy są skierowane na przebieg wojny światopoglądowej w Stanach to nie jest głupota kolonialnego plebsu tylko przejaw rozsądku. Czy chcemy czy nie chcemy ma ona wpływ na to co się w tym względzie dzieje u nas, wystarczy przypomnieć tylko sprawę finansowania organizacji lewackich w Polsce przez państwową agencję USAid.
Kurwać, no, jesteśmy demokracją peryferyii i aspirujemy do rdzenia wg nałk pana Walerštejna.
Cokolwiek dzieje się w centrali Emporeum, sięgnie i nas, czego dowodem potwór łołk i inne dżendery, z których możemy śmiać się wesoło, ale i tak na nie płacimy jako PT Podatnicy.
Tak tegdy radowanie się pozytywnymi objawami w centrali jest zrozumiałe. Centrala może i nad nie ocali, ale przynajmniej zakręciła kurek z USAidem, a to już coś.
Myślę, że atak czołowy zachęca skrzydła.
Ba, czasem nawet ciury!
Wracając do istoty wywłątku - jak najbardziej można, a nawet trzeba cieszyć się z Trumpa. Pod władzą Kamali bylibyśmy teraz głęboko w zadku Afroamerykanina.
Trzeba jednak, jak we wszystkim, zachować umiar. Obserwować, uczyć się, przeszczepiać to, co przydatne.
Jak najbardziej.
I trzeba dużo złej woli, a nawet pychy, żeby tego wpływu nie doceniać. I nie chodzi mi o sprawy finansowe, a totalny upadek moralności, odchodzenie od wiary, walkę z kościołem itp.
W naśladowaniu obcych jesteśmy wszak wybitnie uzdolnieni. Tylko szkoda, że na ogół naśladownictwo dotyczy tego co złe. A przemysł pogardy i "żarty" w rodzaju Zimnego Lecha powinny tylko wzmóc uważne przyglądanie się sytuacji w USA. I reakcjom normalnych ludzi.
Mnie akurat niezwykle cieszy wywalanie hołoty z pracy, zawieszanie programów celebrytom, klapę najnowszego filmu opartego na powieści Kinga itp.
Nie obejrzałam jeszcze relacji Cejrowskiego, ale Kolegów z mety odżegnujących się od tego materiału zachęcam do przekazywania prawdziwych wg nich informacji. Obszerniejszych od dotychczasowych, dosyć enigmatycznych postów.
Byłam poza wszelkimi kontaktami (internet, telefon) przez kilka dni (8-14.09) i po powrocie rzuciłam się do forum, żeby nadrobić wiedzę o świecie.
I co?
I g...
Musiałam szukać gdzie indziej.
To nie, że oczy sa skierowane, tylko wielu u nas uważa się za pełnoprawnych uczestników tamtejszych wydarzeń i konfliktów. Np. kampanie wyborcze Bidena i Trumpa, a i wcześniejsze, toczyły się także w europejskich mediach i ludzie sobie skakali do oczu na tym tle. USAńskie skandale są często przeżywane u nas silniej niż nasze lokalne, np. ten z Epsteinem czy murzyńskim siatkarzem, który zabił swoją żonę. Albo tym dilerem, którego na śmierć przydusił policjant przy próbie aresztowania. Mądre to nie jest.
Na youtube jest cała rozmowa ale nie wiem w którym momencie to pada, posłuchajcie na facebooku w jakim punkcie jest teraz Cejrowski.
https://www.facebook.com/muchasa/videos/1092816052979591