Najpopularniejsze
Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
Jest postęp. Prawidłowo napisane nazwisko Cenckiewicza.

Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Wiadomo, że prawdziwie demokratyczna karta do głosowania powinna wygląda tak:Czy jesteś za wyborem Rafała Trzaskowskiego na prezydenta?
Tak — nie
Czy nie masz nic przeciwko wyborowi Rafała Trzaskowskiego na prezydenta?
[ ] Tak, nie mam nic przeciwko
[ ] Nie, nie mam nic przeciwko
Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
@MarianoX powiedział(a):
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Co zaś do podjęcia się przez 20-letniego człowieka wyzwania, polegającego na zaopiekowaniu się panną z dzieckiem, odsyłam do wątku o "red pill".https://excathedra.pl/discussion/12235/to-nie-bug-to-feature/p1
Wiodące krajowe kanały redpilowskie wyraźnie sympatyzowały z Karolem Nawrockim.
Skoro już został wywołany wątek redpil, to pochylmy się nad wielce interesującą kwestią kwestią jak w tych wyborach zagłosowały nasze przewspaniałe polskie kobiety....
Kobiety na Nawrockiego, a feministki i 'Juliki' nikogo nie obchodzą
Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
Oby jak najszybciej odbył się proces p-ciwko Onetowi, niechby zapłacili wielką kasę, może to odstraszyłoby innych.

Odp.: Jego Świątobliwość Ojciec Święty Leon XIV
Drodzy Bracia i Siostry!
Chciałbym zatrzymać się nad jeszcze jedną przypowieścią Jezusa. Także i ona jest opowieścią, która umacnia naszą nadzieję. Czasami bowiem mamy wrażenie, że nie potrafimy odnaleźć sensu naszego życia: czujemy się bezużyteczni, nieodpowiedni, zupełnie jak robotnicy czekający na rynku, aż ktoś ich zatrudni. Ale niekiedy czas mija, życie toczy się dalej, a my nie czujemy się dowartościowani czy też docenieni. Być może nie dotarliśmy na czas, inni pojawili się przed nami, albo troski zatrzymały nas gdzie indziej.
Metafora targowiska bardzo pasuje również do naszych czasów, ponieważ rynek jest miejscem prowadzenia interesów, gdzie niestety kupuje się i sprzedaje również uczucia i godność, próbując na nich zarobić. A kiedy nie czujemy się docenieni, uznani, grozi nam nawet, że sprzedamy się pierwszemu lepszemu. Pan przypomina nam jednak, że nasze życie ma wartość, a Jego pragnieniem jest pomóc nam ją odkryć.
Również w komentowanej dziś przypowieści są robotnicy oczekujący na kogoś, kto zatrudni ich na jeden dzień. Znajdujemy się w 20. rozdziale Ewangelii św. Mateusza i tutaj spotykamy postać, która zachowuje się w sposób niezwykły, zaskakujący i budzący pytania. Jest to właściciel winnicy, który sam wychodzi, aby poszukać swoich robotników. Najwyraźniej chce nawiązać z nimi osobistą relację.
Jak już wspomniałem, jest to przypowieść dająca nadzieję, ponieważ mówi nam, że ten gospodarz wychodzi kilkakrotnie, aby szukać tych, którzy oczekują na nadanie sensu swojemu życiu. Gospodarz wychodzi o świcie, a następnie co trzy godziny powraca, aby szukać robotników, by wysłać ich do swojej winnicy. Zgodnie z tym harmonogramem, po wyjściu o trzeciej po południu nie byłoby już powodu, żeby wychodzić ponownie, ponieważ dzień pracy kończył się o szóstej.
Jednak ten niestrudzony gospodarz, który za wszelką cenę chce nadać wartość życiu każdego z nas, wychodzi również o piątej. Robotnicy, którzy pozostali na placu targowym, prawdopodobnie stracili już wszelką nadzieję. Ten dzień został zmarnowany. A jednak ktoś nadal w nich wierzył. Jaki sens ma zatrudnianie robotników tylko na ostatnią godzinę dnia roboczego? Jaki sens ma pójście do pracy tylko na godzinę? A jednak, nawet gdy wydaje nam się, że niewiele możemy zrobić w życiu, zawsze warto. Zawsze istnieje możliwość znalezienia sensu, ponieważ Bóg miłuje nasze życie.
Otóż niezwykłość tego gospodarza widać również pod koniec dnia, w momencie wypłaty. Z pierwszymi robotnikami, tymi, którzy przyszli do winnicy o świcie, gospodarz uzgodnił wynagrodzenie, które było typową stawką za dzień pracy. Pozostałym powiedział, że da im, tyle, ile będzie słuszne. I właśnie w tym miejscu przypowieść ponownie prowokuje nas [do refleksji nad tym], co jest sprawiedliwe? Dla właściciela winnicy, czyli dla Boga, sprawiedliwe jest, aby każdy miał to, co niezbędne do życia. On sam osobiście wezwał robotników, zna ich godność i na tej podstawie chce im zapłacić. I wszystkim daje po jednym denarze.
Jak czytamy, robotnicy z pierwszej godziny są rozczarowani: nie potrafią dostrzec piękna gestu gospodarza, który nie był niesprawiedliwy, ale po prostu szczodry, nie patrzył jedynie na zasługi, ale także na potrzeby. Bóg chce dać wszystkim swoje Królestwo, czyli życie pełne, wieczne i szczęśliwe. Tak samo postępuje Jezus wobec nas: nie tworzy klasyfikacji, ale temu, kto otworzy przed Nim swoje serce, daje całego Siebie.
W świetle tej przypowieści współczesny chrześcijanin może ulec pokusie, by pomyśleć: „Po co zaczynać pracę od razu? Skoro wynagrodzenie jest takie samo, po co pracować więcej?”. Na te wątpliwości św. Augustyn odpowiadał tak: „Dlaczego więc zwlekasz z pójściem za tym, który cię wzywa, skoro jesteś pewien wynagrodzenia, lecz niepewny dnia? Uważaj, aby przez swoje zwlekanie nie pozbawić się tego, co On ci da zgodnie ze swoją obietnicą” [1].
Chciałbym powiedzieć, zwłaszcza ludziom młodym, aby nie czekali, ale z entuzjazmem odpowiedzieli Panu, który wzywa nas do pracy w swojej winnicy. Nie zwlekaj, zakasuj rękawy, ponieważ Pan jest hojny a nie zostaniesz zawiedziony! Pracując w Jego winnicy, znajdziesz odpowiedź na to głębokie pytanie, jakie w sobie nosisz: jaki jest sens mojego życia?
Drodzy bracia i siostry, nie zniechęcajmy się! Nawet w mrocznych chwilach życia, kiedy czas mija, nie dając nam odpowiedzi, jakich szukamy, prośmy Pana, aby wyszedł ponownie i dotarł do nas tam, gdzie na Niego czekamy. Pan jest hojny i przyjdzie niebawem!
--
Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem nikim, kto byłby godzien recenzować J. Św. O. Św. Leona XIV. Zauważam tylko nieśmiało, że to już kolejny raz, gdy powołuje się na św. Augustyna (jest przecież augustianinem). A że św. Augustyn był logiczny jak mało kto, to i ten pontyfikat będzie wyróżniał się logicznością wypowiedzi. Jestem zachwycony. Życie zaczyna się jakoś układać.
Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
@Filioquist powiedział(a):
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Co zaś do podjęcia się przez 20-letniego człowieka wyzwania, polegającego na zaopiekowaniu się panną z dzieckiem, odsyłam do wątku o "red pill".https://excathedra.pl/discussion/12235/to-nie-bug-to-feature/p1
...czy to zawoalowana sugestia, że nasz Prezydent jest betą?
Studiowałam na tym samym wydziale, co Karol Nawrocki. Dziewczyn było jakieś pięć razy więcej niż chłopaków. Jeśli PKN jako student związał się z dziewczyną z dzieckiem, to znaczy, że po prostu ją pokochał.
Lepiej się zastanówmy, co Giertych i silniczki chcą osiągnąć, grzejąc spin o sfałszowanych wyborach.

Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
Ja bym koleżkom odpowiedział: Tak właśnie jest. My jesteśmy wszechmocni a wy jesteście niczym. Po naszej stronie są Trump, Merc, Wonder Jeleń i reszta świata. To spisek przeciw Tuskowi. Możecie zrobić tylko jedno - przyłączyć się do niego.

Odp.: Wybory, wybory i po wyborach - 2025
Skoro Pierwsza Dama rodziła się w 1986 roku a Daniel Nawrocki urodził się w 2003 roku, to znaczy, że pani Marta urodziła w wieku ok. 17 lat a poczęcie nastąpiło, gdy miała 16 lub 17 lat. Więc jeśli chodzi o biologicznego ojca Daniela, nie tylko nie można mówić o pedo ale i o efebofilii.
W ogóle dzisiaj rozmawiałem ze znajomym, super gościem, bardzo prostolinijnym i wierzącym dziecięcą wiarą i on użył stwierdzenia, że może i prezydent elekt nie jest święty...
A ja odparłem, że wcale nie wiadomo. Starałem się nie zagłębiać w jego życiorys, ale jak dotąd docierają do mnie same pozytywne informacje o Karolu i jego rodzinie.
Karol miał 20 lat, gdy poznał Martę. Nie przeszkadzało mu, że ma już dziecko. Przysposobił je i dał mu nazwisko. Ja na każdego ojczyma patrzę przez pryzmat św. Józefa - ofiarować całego siebie dla obcego genetycznie człowieka - to jest coś. A skąd wiadomo, że był dobrym ojcem? Poprzez żarliwość, z jaką Daniel go bronił.
Z kolei Marta zdecydowała się urodzić potomka, choć musiała wiedzieć, że to będzie jednak dla niej jakieś obciążenie. Potomek w tym wieku nie pomaga ani w edukacji ani w karierze. Nie jest też atutem w poszukiwaniu partnera na resztę życia. Decyzję o urodzeniu traktować zatem należy w kategorii świętości.
20-letni Karol pracuje jako ochroniarz. Znam parę osób pracujących w tym "zawodzie". Przeważnie są to osoby bez wykształcenia, lub którym z innego powodu ciężko jest znaleźć cokolwiek innego. Ale Karol mając w wieku 20 lat żonę, dziecko, studia (pamiętamy, że jest doktorem), któremu umiera ojciec, przez co nie ma wsparcia finansowego, po godzinach pracuje, tam gdzie pracuje, ale nie przeszkadza mu to osiągnąć swoich celów życiowych (jeszcze przed prezydenturą). To musi świadczyć o nim, że jest to człowiek dużego charakteru, samozaparcia. Że ma w głowie dobrze poukładane.
Sprawa mieszkania p. Jerzego: znam osobiście osobę, która w ten sposób przejęła mieszkanie. Jest to sąsiadka Baboli, nieco od niej młodsza, więc i często mojej matce pomagająca. Właścicielka mieszkania dożyła ponad 90 lat i przez ten czas miała i opiekę i towarzystwo tej sąsiadki. Dla osoby samotnej było to bardzo wiele. Mieszkanie mieszkaniem, ale taka opieka do łatwych nie należy i zawierając umowę nie wiemy, jak długo będziemy musieli wypełniać nasze obowiązki. Z relacji Daniela wiemy, że Karol opiekował się p. Jerzym wspaniale. Z dokumentów dowiedzieliśmy się, że opiekowałby się nim w domu do końca, ale że sąd stwierdził, że p. Jerzy musi już mieć stałą opiekę. Tak więc p. Jerzy jest kolejną osobą obcą dla Karola, której ten dał siebie (W tym wypadku nie bezinteresownie - to jest jednak drugorzędne, bo i dla p. Jerzego, osoby samotnej, mieszkanie nie miało znaczenia materialnego na wypadek niedołęstwa czy śmierci).
W działalności "politycznej" Karol stawał po stronie prawdy i dobra. Demontaż pomników najeźdźcy był działaniem heroicznym, o czym wiemy ze Smoleńska czy od pewnych rosyjskich oficjeli lubujących się w herbacie. Była to działalność bezkompromisowa i ryzykowna. Ryzykował życiem.
W muzeum gdańskim musiał się szarpać z miejscowymi niemcami i komunistami. W sądach walczyć o pamięć o najwybitniejszych Polakach.
Jeśli to wszystko złożę do kupy, to wychodzi mi, że pierwiastek świętości jest w nim większy, niż w jakimkolwiek polityku, którego pamięć pozwala mi przywołać. Bas! Nawet abstrahując od polityki - w życiu miałem okazję poznać osobiście zaledwie kilka osób, o których mógłbym sądzić, że posiadają czy posiadali więcej cech świętości.
W zasadzie jedyna słaba historia o Karolu, to jak na X widziałem jego tweeta, jak łowi i wypuszcza złowione ryby - forum większością głosiów uznało, że to nie jest najwłaściwszy sport ze wszystkim. Może teraz jako prezydent nie będzie już miał na to czasu.
Więc tak! Dopóki nie zdarzy się coś, co zmieni moją opinię, będę uznawał Karola Nawrockiego za człowieka podążającego drogą świętości, realizującego swoje powołanie jako męża, ojca, ojczyma, patrioty, człowieka.