romeck napisal(a): A jak dla mnie - skopała durną interpretacją jedną z moich ulubionych piosnek Eltona Dżona "The rocket man". O! (I małej żonce też się nie spodobała interpretacja.)
Lecz na boku: dobrze że nie wygrała. Dobrze że tam pojechała i się pokazała.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Susznie prawicie. Inne piosenki zaśpiewała znakomicie, ale "Rocket Man" skopany koncertowo.
Z interpretacją można czasem przedobrzyć. To tak jak z przyprawami; ich nadmiar niszczy smak potrawy.
romeck napisal(a): A jak dla mnie - skopała durną interpretacją jedną z moich ulubionych piosnek Eltona Dżona "The rocket man". O! (I małej żonce też się nie spodobała interpretacja. Lecz na boku: dobrze że nie wygrała. Dobrze że tam pojechała i się pokazała.
Susznie prawicie. Inne piosenki zaśpiewała znakomicie, ale "Rocket Man" skopany koncertowo.
A wg mnie skopała w finale, ale rocketa wcześniej nie znałem, więc nie miałem uprzedzeń
Zachęcały mnie zorze Mostem nad rzeką East Utopiłam się w tańcu Nie ma fal mówił mi Jednak czuję, że w końcu Nadwiślańskie wrócą dni Mokotowskie moje sny Wszyscy złotą autostradą Chcą do Eldorado A w tobie ma Warszawo mój dom
Dyziu, szkoda, że dziewczyna nie wie, że ma w Tobie takiego rycerza.:) W sumie dzięki Tobie zaczynam się do niej przekonywać. Nie podoba mi się maniera, z jaką śpiewa, ale zaczynam doceniać to, co robi. Kiedyś kochałam piosenkę poetycką. Mam świadomość, że to nie jest poziom Grechuty czy Demarczyk, ale zaczyna być taką perełką na tle dzisiejszych tzw. wykonawców. Chwała jej za to, co robi. Dzięki, Dyziu.
Popieram jako wartość kulturową. Szczególnie doceniam ponad 100 tysięcy na YT w niecały jeden dzień. Ale podobało by mi się jednak dopiero wtedy, gdyby ten wokal nie był taki miałczący.
Edit: wysłuchałem drugi raz i da się przyzwyczaić. Może za 10 razem nawet polubię :-)
Popieram jako wartość kulturową. Szczególnie doceniam ponad 100 tysięcy na YT w niecały jeden dzień. Ale podobało by mi się jednak dopiero wtedy, gdyby ten wokal nie był taki miałczący.
trep napisal(a): Stąd, że twórczoś poety jes ściśle związana z jego światopodglądem, a szewca nie.
No właśnie to uważam za dziwny przesąd. Że co, jak na przykład lata na baby to nie może wzruszającego wiersza miłosnego napisać? O wiele się orientuję to jednak może.
Cyrylica napisal(a): Że niby Szymborska to taki dobry but? Niekoniecznie. Może być ładny, elegancki, ale niewygodny i może uwierać.
Nie mówię, że wszystkie buty jej wyszły, ale co Koleżanka ma akurat do tego zaśpiewanego? Raz może być bardzo dobrze, raz nieźle, a raz tak, że lepiej o tym zapomnieć.
Popieram jako wartość kulturową. Szczególnie doceniam ponad 100 tysięcy na YT w niecały jeden dzień. Ale podobało by mi się jednak dopiero wtedy, gdyby ten wokal nie był taki miałczący.
Edit: wysłuchałem drugi raz i da się przyzwyczaić. Może za 10 razem nawet polubię :-)
Ja nie jestem totalnym fanem Kaczmarskiego, lubię tylko niektóre jego buty, ale zauważyłem, że na tym forum jest dość często wklejany albo cytowany. A przecież i politycznie nie był wspaniały bo się kolegował z Michnikiem i życie osobiste miał najwyżej takie sobie, i do kościoła nie chodził, bo był bezbożnikiem.
Jednak z tuzin piosenek udał mu się bardzo (fani mnie pewnie przeklną, że tam powinno być najmniej z pięć tuzinów). Więc ten tego...
Tomek napisal(a): Ja nie jestem totalnym fanem Kaczmarskiego, lubię tylko niektóre jego buty, ale zauważyłem, że na tym forum jest dość często wklejany albo cytowany. A przecież i politycznie nie był wspaniały bo się kolegował z Michnikiem i życie osobiste miał najwyżej takie sobie, i do kościoła nie chodził, bo był bezbożnikiem.
Jednak z tuzin piosenek udał mu się bardzo (fani mnie pewnie przeklną, że tam powinno być najmniej z pięć tuzinów). Więc ten tego...
Popieram jako wartość kulturową. Szczególnie doceniam ponad 100 tysięcy na YT w niecały jeden dzień. Ale podobało by mi się jednak dopiero wtedy, gdyby ten wokal nie był taki miałczący.
Edit: wysłuchałem drugi raz i da się przyzwyczaić. Może za 10 razem nawet polubię :-)
De gustibus cośtamus, zawsze lubiłem takie marudzenie w muzyce. Morrissey, The Cure, Joy Division idealne wpadają mi w ucho (ale w wieku dorosłym nie słucham, bo mnie wk**ją tak poza tym). Z kolei kilka lat zajęło mi przyzwyczajenie się do Kaczmarskiego, bo odrzucał mnie jego głos i powierzchowność.
Popieram jako wartość kulturową. Szczególnie doceniam ponad 100 tysięcy na YT w niecały jeden dzień. Ale podobało by mi się jednak dopiero wtedy, gdyby ten wokal nie był taki miałczący.
Edit: wysłuchałem drugi raz i da się przyzwyczaić. Może za 10 razem nawet polubię :-)
De gustibus cośtamus, zawsze lubiłem takie marudzenie w muzyce. Morrissey, The Cure, Joy Division idealne wpadają mi w ucho (ale w wieku dorosłym nie słucham, bo mnie wk**ją tak poza tym). Z kolei kilka lat zajęło mi przyzwyczajenie się do Kaczmarskiego, bo odrzucał mnie jego głos i powierzchowność.
trep napisal(a): Stąd, że twórczoś poety jes ściśle związana z jego światopodglądem, a szewca nie.
Zależy jakiego szewca. Polecam rozmowę dwu pań, podsłuchaną mimo woli na Gołębiej ulicy w Warszawie i dosłownie spisanej:
"- No to posłuchaj pani. To było jeszcze przed wojną, za ruskiego. Kacapy się po Warszawie rozbijali i katolicki naród za psie pomiotło mieli. Ten ów Kiliński był szewcem na pasową robotę. Miał sklep na Piwnej, w warsztacie samych czeladników dziesięciu u niego siedziało. Powodzenie miał dobre, ale nic go nie cieszyło, tylko od rana do nocy szewska pasja go ogarniała, że kacapy w Warszawie ważniaków odstawiają. A trzeba pani wiedzieć, że miał on wśród nich sporą klijentejlę i na tych się po cichu odgrywał. Jak widział, że któren kacap na małem palcu odcisk posiada, naumyślnie za wąski w tem miejscu kamasz mu robił. Gienierałgubernatorowi Paszkiewiczowi wyszykował sztyblety takie na podbiciu niskie, że kacapina ledwo nogamy pociągał. Cały dzień z Zamku mu się wyjść nie chciało, tylko przez okno patrzał, co się w Warszawie dzieje. - To kubek w kubek jak mój stary. Kijem go z mieszkania wypędzić nie można, bo sobie buty o dwa numery za krótkie na Wołówce kupił. - Tak, nie ma gorszej cholery, jak ciasny kamasz. Toteż kacapy rzewnemy łzamy na Kilińskiego płakali, ale przychodzić przychodzili, bo modne firmę wtenczas miał. Ale Kilińskiemu było tego mało i postanowił sobie, że musi ze wszystkiem ruskich z Warszawy przegonić. Z niejakiem Sierakowskiem, jatkowem rzeźnikiem, się namówili, że szewcy razem z rzeźnikamy w pierwsze święto Wielkanocy na kacapów się rzucą i taki jem dadzą wycisk, że te muszą z Warszawy pryskać. Tak tyż się, moja pani, stało. Jak zaczęli te warszawskie remiechy ruskich z dwóch stron zajmać, kacapy dudy w miech i dawaj Nowem Zjazdem do mostu Kierbedzia zjeżdżać, a szewcy z rzeźnikamy za niemy. Leją ich czem popadło, a te nie mogą bardzo uciekać, bo ich ciasne kamasze piją. Na jednej nodze dranie skakali, a co który do Wisły się dostał, sztyblety zrzucał i dawaj odciski moczyć. A majster Kiliński jak swoich ich zabierał i na Daniłowiczowskie do centralnego mamra zamykał. - Tak draniom i trzeba było, po kiego cholerę do cudzego kraju się pchali. - A najwięcej odegrał się Kiliński na tem gubernatorze Paszkiewiczu. Flejtuch to był i brudas straszny, to tyż w kryminale takie robactwo sobie zapuścił, że go żywcem wszy zjedli. Kiliński pułkownikiem się został, same wojskowe buty potem robił, czeladzi miał kapitanów, a poruczników za terminatorów trzymał."
Komentarz
👣
🐾
🐾
https://www.youtube.com/c/sanahVEVO/videos
W kilka godzin poezja polska ponad milion wyświetleń
Ona dla reszty swojego pokolenia musi być kompletną kosmitką
^:)^
Koleżanka pewnie patrzy, czy buty ma wygodne, a przecież jakby poznała życiorys tego, kto je zrobił mogłaby się nieźle zdziwić. I co wtedy?
Edit: wysłuchałem drugi raz i da się przyzwyczaić. Może za 10 razem nawet polubię :-)
to zależy
Jednak z tuzin piosenek udał mu się bardzo (fani mnie pewnie przeklną, że tam powinno być najmniej z pięć tuzinów). Więc ten tego...
#meetoo z sanah
Polecam rozmowę dwu pań, podsłuchaną mimo woli na Gołębiej ulicy w Warszawie i dosłownie spisanej:
"- No to posłuchaj pani. To było jeszcze przed wojną, za ruskiego. Kacapy się po Warszawie rozbijali i katolicki naród za psie pomiotło mieli. Ten ów Kiliński był szewcem na pasową robotę. Miał sklep na Piwnej, w warsztacie samych czeladników dziesięciu u niego siedziało. Powodzenie miał dobre, ale nic go nie cieszyło, tylko od rana do nocy szewska pasja go ogarniała, że kacapy w Warszawie ważniaków odstawiają. A trzeba pani wiedzieć, że miał on wśród nich sporą klijentejlę i na tych się po cichu odgrywał. Jak widział, że któren kacap na małem palcu odcisk posiada, naumyślnie za wąski w tem miejscu kamasz mu robił. Gienierałgubernatorowi Paszkiewiczowi wyszykował sztyblety takie na podbiciu niskie, że kacapina ledwo nogamy pociągał. Cały dzień z Zamku mu się wyjść nie chciało, tylko przez okno patrzał, co się w Warszawie dzieje.
- To kubek w kubek jak mój stary. Kijem go z mieszkania wypędzić nie można, bo sobie buty o dwa numery za krótkie na Wołówce kupił.
- Tak, nie ma gorszej cholery, jak ciasny kamasz. Toteż kacapy rzewnemy łzamy na Kilińskiego płakali, ale przychodzić przychodzili, bo modne firmę wtenczas miał. Ale Kilińskiemu było tego mało i postanowił sobie, że musi ze wszystkiem ruskich z Warszawy przegonić. Z niejakiem Sierakowskiem, jatkowem rzeźnikiem, się namówili, że szewcy razem z rzeźnikamy w pierwsze święto Wielkanocy na kacapów się rzucą i taki jem dadzą wycisk, że te muszą z Warszawy pryskać. Tak tyż się, moja pani, stało. Jak zaczęli te warszawskie remiechy ruskich z dwóch stron zajmać, kacapy dudy w miech i dawaj Nowem Zjazdem do mostu Kierbedzia zjeżdżać, a szewcy z rzeźnikamy za niemy. Leją ich czem popadło, a te nie mogą bardzo uciekać, bo ich ciasne kamasze piją. Na jednej nodze dranie skakali, a co który do Wisły się dostał, sztyblety zrzucał i dawaj odciski moczyć. A majster Kiliński jak swoich ich zabierał i na Daniłowiczowskie do centralnego mamra zamykał.
- Tak draniom i trzeba było, po kiego cholerę do cudzego kraju się pchali.
- A najwięcej odegrał się Kiliński na tem gubernatorze Paszkiewiczu. Flejtuch to był i brudas straszny, to tyż w kryminale takie robactwo sobie zapuścił, że go żywcem wszy zjedli. Kiliński pułkownikiem się został, same wojskowe buty potem robił, czeladzi miał kapitanów, a poruczników za terminatorów trzymał."
👣
🐾
🐾